Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

W wywiadach [Prof. Schillebeeckx ] podkreślał, że wielkość teologa polega nie tylko na umiejętności
cierpienia „dla” Kościoła, ale również „od” Kościoła.
KS. ANTONI NADBRZEŻNY " PICASSO WŚRÓD TEOLOGÓW" 2010-01-14

Nagrodą za zadanie rachunkowe, nad którym z wysuniętym językiem pracuje ośmioletni chłopczyk, jest tylko prawidłowe rozwiązanie zadania. Nagrodą za wkuwanie angielskich słówek jest tylko rozmowa czy lektura angielskiej książki. Nagrodą za interpretację wiersza jest tylko ten sam wiersz zrozumiany w pełni swego uposażenia. Nie ma żadnej innej drogi uczynienia szkoły potrzebną i ludzką, jak uczynienie z niej sposobu życia w kulturze, miejsca wysiłku, który sam siebie wynagradza, inaczej mówiąc miejsca kultury rozumianej jako konstelacja wartości.
Jan Błoński "Kilka myśli co nie nowe" Literatura, Kultura, Edukacja Narodowa 1981/Znak 1985

Jeżeli na jakiekolwiek zadania, także oświatowe spojrzymy jako na środek, natychmiast pojawia się pokusa, aby to zadanie uprościć i wykonać je najmniejszym wysiłkiem. Jest to zresztą pokusa naturalna i pożyteczna. Człowiek nie wymyśliłby bez niej koła i dźwigni. Jednakże zadania oświatowe nie są środkami w tym sensie. Dlaczego mam uczyć się polskiego, skoro zostanę mechanikiem — pyta uczeń. Po co stawiać Dziadom niebezpieczne pytania, jeżeli mają one tylko zilustrować tezę o nikczemności salonów i patriotyzmie izdebek. Dlaczego nie pomóc abiturientom w rozwiązaniu matematycznego zadania, skoro wiadomo, że przekracza ono ich możliwości intelektualne, żaden zaś nie będzie ubiegać się stanowisko, gdzie ta matematyka będzie wymagana. Przykłady nie wymyślone, codzienne. Pokazują one, jak działalność oświatowa staje się działalnością pozorną. Cel zdobycie zawodu, stanowiska, indoktrynacja światopoglądowa nie tyle uświęca, ile unicestwia środki, wiedzę, uznaną za środek. Uczniowie, rodzice, często także częściej niż myślimy nauczyciele zaczynają patrzeć na proces edukacyjny jak na przeszkodę: przeszkodę W szybszym osiąganiu właściwego celu, obojętnie jak formułowanego. Przeszkoda zaś, której pokonać całkowicie nie można, można ją tylko przechytrzyć lub przecierpieć, rodzi nudę i wrogość. Frustracje szkolne nie powstają z przekonania, że szkoła jest za trudna, niezrozumiała czy wymagająca; powstają z przekonania, że jest zbędna.
Jan Błoński "Kilka myśli co nie nowe" Literatura, Kultura, Edukacja Narodowa 1981/Znak 1985


Szkoła jest wielką bramą, która wprowadza młodych obywateli do kultury, wszelkiej kultury: naukowej, literackiej itp. W tej bramie drepczemy w miejscu. Zaproszeni nie bardzo wiedzą, co robić — przejść przez tę bramę czy nie? Większość myśli, jakby ją chyłkiem obejść, ale tak, żeby żadnej szkody przy tym nie po­nieść. Tymczasem zaś dojrzali przedstawiciele kultury z niesmakiem patrzą na zamęt, który powstał dookoła tej budowli. Słowem, stosunki między edukacją a kulturą stały się niejasne i niezadowalające.
Jan Błoński "Kilka myśli co nie nowe" Literatura, Kultura, Edukacja Narodowa 1981/Znak 1985

Szkole tradycyjnej zarzucano najczęściej, już w ubiegłym wieku, obłudę. Miała ona bowiem skłonność do eskamotowania praktycznych pożytków i prestiżowych satysfakcji, które przynosiła oświata. Cele natomiast, jakie proponowała uczniowi, przedstawiała jako .wartości, których uzyskanie jest samo' w sobie cenne. Nie mówiła nigdy: ucz się matematyki, żeby zarobić dużo pieniędzy, albo przeczytaj Horacego, bo nie zyskasz statusu inteligenta. Powtarzała natomiast uparcie: matematyka jest kluczem poznania świata, albo — w dziełach klasyków mieszka nieśmiertelne piękno. Prestiż społeczny czy korzyść majątkowa pojawiały się z obłudną nieco dyskrecją jako niekonieczna nagroda bezinteresownej zasługi. Nie mówię teraz o motywacjach, jakie kierowały uczniami. Przypominam tylko, jak w procesie dydaktycznym i wychowawczym szkoła prezentowała cele, które zamierzała osiągnąć. Otóż obecnie, jak wszystkim wiadomo, osiągnęliśmy biegun doskonale przeciwstawny. Dlatego myślę, że kryzys szkoły, niezadowolenie, jakie budzi zwłaszcza szkolna edukacja, jest przede wszystkim kryzysem celu.
Jan Błoński "Kilka myśli co nie nowe" Literatura, Kultura, Edukacja Narodowa 1981/Znak 1985

Manipulacja stalinowska pasożytowała na woli odbudowy, pragnieniu demokratyzacji stosunków społecznych, chęci zerwania z inteligenckim elitaryzmem, a zatem — na życzeniach przeważającej części narodu. Była przy tym — z konieczności — wykonywana przez kadry, których zawodowe sumienie, ukształtowane przed czy zaraz po wojnie, nie rozsypywało się w pierwszym zetknięciu z wymaganiami władzy. Ówczesne poczynania oświatowe obfitowały zatem w jaskrawe nadużycia i zgoła szaleństwa, były jednak— jak się zdaje — łatwiej naprawialne. Trochę tak, jak łatwiej jest wyleczyć gorączkę nagłą niż przewlekłą. Tendencje zaś, które osiągnęły zenit w pracach nad dziesięciolatką, opierały się jawnie na tym, co w ludziach przeciętne, pospolite, nijakie. Dlatego też odcisnęły się silniej w duszach. Tym bardziej, że realizowane były przez pokolenie nauczycieli najsłabiej przygotowanych do wykonywania zawodu i miały miejsce w okresie wyraźnego wzrostu dobrobytu społecznego. Odparcie konformistycznej bylejakości, wsączającej się w całe życie szkoły (podobnie jak w życie tout court), wymagało zatem zarówno zdolności intelektualnych, jak i rzadkich przymiotów moralnych: cierpliwości, samodzielności, odwagi.
Jan Błoński "Kilka myśli co nie nowe" Literatura, Kultura, Edukacja Narodowa 1981/Znak 1985