Pracowałem wtedy w gazecie zakładowej Stilonu w Gorzowie. Do gazety trafiłem z „Ziemi Gorzowskiej”, z której odszedłem ponieważ nie byłem wydajnym dziennikarzem. W gazecie zakładowej opublikowałem wywiad z członkiem KC PZPR ze „Stilonu” Antonim Pierzem, który „przywalił” wszystkim po kolei i w „Stilonie” i w Gorzowie.
I wreszcie Zjazd. Najpierw w Gorzowie, śpiewały słowiki, obrady trwały równo 29 godzin. Taki tytuł nosił mój reportaż. Nie pamiętam już co mówili, były to bardzo gorące dni, gdzieś są te notatki i reportaż, pamiętam te słowiki. Pierwszy raz słyszałem jak śpiewają. Było gorąco i w przenośni i dosłownie. I po tym maratonie nie mogłem w dzień zasnąć. Pracowałem wtedy w gazecie zakładowej Stilonu w Gorzowie. Do gazety trafiłem z „Ziemi Gorzowskiej”, z której odszedłem ponieważ nie byłem wydajnym dziennikarzem. W gazecie zakładowej opublikowałem wywiad z członkiem KC PZPR ze „Stilonu” Antonim Pierzem, który „przywalił” wszystkim po kolei i w „Stilonie” i w Gorzowie. Nikt mnie nigdzie wzywał, tekstu nie cenzurowali, bo to był facet z KC. Zadzwoniłem do Gdańska, do SAR-u – do kolegów ze Studenckiej Agencji Radiowej (mają swoją stronę internetową), znakomitego radia studenckiego, miało siedzibę we Wrzeszczu i spytałem czy nie można z nimi na ten Zjazd się akredytować. Nie było mowy o akredytacji z mojej macierzystej redakcji i pojechałem na własny koszt. Chyba pomogłem im trochę w pozyskaniu kaset magnetofonowych w Stilonie, który był największym producentem w kraju, ponieważ Sarowcy wymyślili, że będą wydawać audycje na kasetach i kolportować po Polsce. Na taki pomysł wpadł kilka miesięcy wcześniej Marek z solidarnościowego Radia Mazowsze, kiedy to na kasetach w Polskę poszły nagrania – relacja z pobicia Jana Rulewskiego w Bydgoszczy. Podobno Jerzy Urban, rzecznik rządu Mieczysława Rakowskiego Pobyt w Gdańsku zacząłem od koncertu w Sopocie „Zakazane Piosenki” z udziałem wielu wcześniej znanych piosenkarzy kultury studenckiej. Na wejściu spotkałem Jacka Kleyffa, który ćwiczył swoje ballady przed sceną. Wspaniały, poetycki występ Nataszy Czarmińskiej. Wtedy, w sierpniu 1981 roku w Operze Leśnej w Sopocie ta poezja nabrała zupełnie innego wymiaru, była bardzo prawdziwa.”Kto nam dał oczy bez powiek”... Maciej Pietrzyk, bard Solidarności również autor piosenki o Famie („Słonko lekko z góry praży...To właśnie Fama, Fama, Fama, kiermasz nowości i wydarzeń panorama). Przez kilka pierwszych dni współpracowałem z SAR-em, a później właśnie z Radiem Mazowsze. Nagrywaliśmy całe obrady, był pełen opis kaset, następnie ekipa, która rejestrowała i nagrywała materiały w systemie 24-godzinnym, przygotowywała godzinną relację, która była gotowa na drugi dzień i szła w Polskę, bo kupowali to delegaci z poszczególnych zakładów pracy. Ja swoje materiały wysyłałem do Akademickiego Radia „Pomorze”, gdzie były retransmitowane. Nie wiem czy wszystkie, ale większość tych kaset się zachowała. Dzięki Markowi Wójcikowi, który w stanie wojennym, schował je do pianina. Na szczęście nikt ich tam nie znalazł.
Radio „Mazowsze” pracowało w składzie: Janina Jankowska, Jurek Farner, Marek Owsiński, Marek owicz z Polskiego Radia z Warszawy, Ewa z Telewizji Polskiej która czytała materiały, współpracował z nami też Mirek Chojecki, który miał zawsze nowe, dobre informacje, i ja ze Szczecina. Ekipy radiowe były jedynymi „obcymi” podczas wszystkich głosowań na sali obrad w gdańskiej „Olivii”. Siedzieliśmy bezpośrednio przy mównicy i widzieliśmy co tam się działo. Kiedy minister Krzak tłumaczył się z podwyżek papierosów, który to temat (ewidentna prowokacja, taka „wrzutka” na środek pola) zdominował w pewnym momencie obrady, widziałem jak mu się trzęsły spodnie. Ta sala to była niezwykła siła. Wiedziałem, że muszę tam być i przynajmniej chłonąć to wszystko. Zbierałem materiały do reprtażu o "Solidarności", ale te taśmy gdzieś skonfiskowali i zabrali Pani Readaktor Annie Szymańskiej z Polskiego Radia. Rozmówcy: Marek Rostworowski twórca wystawy "Polaków Portret Własny", Mika Larsson, wielka sympatyczka "Solidarności" od początku jej powstania, ks. Józef Tischner, Agnieszka Holland. Studio nagrań znajdowało się w pokoju VIP-ów w piwnicy. Na każdej porannej mszy byli najważniejsi ludzie „Solidarności”, kilkadziesiąt, może setka osób, zawsze Lech Wałęsa. Nagrywaliśmy również homilie ks. Tischnera. Czuliśmy, że kiedy On mówi, to później sala jest jakoś spokojniejsza. Dałem taki pomysł, żeby nagrać z Księdzem wywiad i następnie wydać kasetę z fragmentami tych kazań i wywiadem. Nie czułem się najmocniejszy, żeby zrealizować ten projekt i poprosiłem o współpracę Panią Annę Szymańską z Polskiego Radia, która była obserwatorem, dziennikarzem akredytowanym przy I Zjeździe Solidarności. Wywiad nagraliśmy w Seminarium w Oliwie, a następnie zmontowaliśmy w Polskim Radio Gdańsk. Okładkę do kasety zaprojektował Jacek Fedorowicz. Tytuł zaczerpnęliśmy z jednej z homilii, która została wygłoszona w sytuacji wielkiego napięcia wśród delegatów, które prowadziło do ostrych sporów i polemik. „Polski Młyn”. Ksiądz Tischner mówił wtedy o polskim młynie, gdzie mąka czasem pyli dłonie młynarza, ale tak jest, i nie ma powodu, żeby taki stan rzeczy uznać za klęskę, za jakieś nieporozumienie. Za coś, co powinno ludzi podzielić. Na zakończenie Zjazdu, kiedy wolno bo wolno, ale systematycznie spadała temperatura (włączono chłodzenie płyty na mecz hokejopwy, podobno na delikatną prośbę organizatorów Zjazdu żeby ludzie szybciej kończyli wypowiedzi), kiedy wszyscy delegaci już wyszli, na stole została trochę papierzysk i cztery urny do głosowania. Były na nich nazwiska kandydatów na przewodniczącego Związku napisane odręcznie flamastrem czy długopisem i oklejone taśmą: Lech Wałęsa, Marian Jurczyk, Andrzej Gwiazda i Jan Rulewski. Mam je do dzisiaj. Została na tym stole pękata kartonowa teczka, a może kilka teczek, z wnioskami do prezydium, zapytaniami i cała taką bieżącą korespondencją zjazdową.