Dziękuję dyrektorowi Władysławowi Fenczakowi i dyrektorowi Ryszardowi Miciakowi, że mnie zaprosili do współpracy, bo zobaczyłem jak wygląda taka dzielnica, jakie problemy mają ludzie i czego chcą hutnicy. Byli przychylni zmianom i powoli zaczynaliśmy już remonty. Zakupiono telewizor i antenę satelitarną i trochę sprzętu. Ale komuś z dzielnicy były potrzebne te urządzenia, zabrał je w nocy i skończyła się atrakcja na dzielnicy. Tam właśnie pani sprzątaczka powiedziała mi, że nie będzie sprzątać, bo jest brudno.
Namawiałem Komendę Chorągwi Szczecińskiej ZHP, żeby pomogli w zorganizowaniu na tym terenie drużyny harcerskiej zuchowej, w czym widziałem szansę dla uratowania dzieci z tego terenu. U nas nikt o tych dzieciach nie myślał. Być może nie dom kultury był w tym miejscu najważniejszy a ośrodek opiekuńczy. Przyznaję, patrzę teraz na to wszystko zupełnie inaczej. Komisja Kultury rady Miasta Szczecin też tam była.