Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Okazało się, że nie jesteśmy w stanie unieść tego ogromu informacji, która zamiast jednoczyć, uogólniać i uwalniać – różnicuje, dzieli, zamyka w bańkach, tworzy wielość opowieści nieprzystających do siebie albo wręcz wrogich sobie, antagonizujących. [...] Zamiast usłyszeć harmonię świata, usłyszeliśmy kakofonię dźwięków, szum nie do zniesienia, w którym rozpaczliwie próbujemy dosłuchać się jakiejś najcichszej melodii, najsłabszego chociaż rytmu. Parafraza szekspirowskiego cytatu jak nigdy pasuje dzisiaj do tej kakofonicznej rzeczywistości: Internet to coraz częściej opowieść idioty pełna wściekłości i wrzasku. Także badania politologów przeczą niestety intuicjom Jana Amosa Komenskiego, opartych na przekonaniu, że im więcej powszechnie dostępnej wiedzy o świecie, tym politycy bardziej posługują się rozsądkiem i podejmują rozważne decyzje.

Olga Tokarczuk „Czuły narrator”, esej wygłoszony w Sztokholmie w Sali Giełdy Akademii Szwedzkiej, 7 grudnia 2019

* Przeprowadzka * Przymiarki prezydenckie * Pan Waldemar * Pan Technik od Internetu * Mazowiecka Kura * 12 grudnia 1981 * Tylko dwa tygodnie do końca roku * 25 lat poźniej * Malowanie *   Tancerka w ciemności *

10 grudnia,

A nie mówiłem? I bez komentarza. 

Są też malarze, co mieli być w piątek. 

Dziękujemy Panu Czesiowi, Therry'emu, Tomkowi i Przemkowi za pomoc we wtarganiu tego całego dobytku Babci na trzecie, poniemieckie piętro. Podłogi w mieszkaniu nie widać.

Kot, Janeczka i Babcia znaleźli wspólny język, a drzewo narysowane przez Nr 4 było wspaniałe. Jeżeli je tylko znajdę to opublikuję.

11 grudnia,

Nie wiem co na świecie. Podłogi w dalszym ciągu nie widać. Widać ściany i Babcię. Babcia przeprowadziła się z dużym spokojem prawie osiemdziesięcioletniego ducha.

Wyrażę się dobrze o polskim rzemieślniku, który zna się na gazie i wodzie, i któremu nic nie przeszkadza. I jak jest problem, to nie mówi, że trzeba więcej dopłacić. Korzystając z usług płaci się za luksus. Nie wszystko można i trzeba naprawiać samodzielnie. Pan Waldemar M. jest w porządku. I chętnie Go rekomenduję. Jak zechcecie podam jego telefon.

Nieskuteczny montaż Internetu. 

12 grudnia,

Zauważyliśmy podłogę. Stąpamy pewnie po meklemburskich deskach. Została ugotowana mazowiecka kura, która pachnie kurą, a właściwie dosyć krótko pachniała, ponieważ zjedzona - przestała. Ciekawe, skąd się wzięła w rękach Pana Kajasa, który ofiarował z dobrego serca tak wspaniałe i smaczne, choć martwe zwierzę. Może matka - kura, pochodząca z Andrzejewa, pisklęciem będąc sprzedana została do Pęchratki, a ojciec-kogut, dumny jak Jack Nickolson w "Czułych słówkach", na swoich włościach w Paproci Wielkiej zbałamucił zacną kokoszkę i tak powstał nasz obiad, złapany być może we wsi Kalinowo, miejscu znanym ze studni artezyjskich.

Pewna firma, która dostarcza Internet, zamontowała sobie nowy soft. Niektóre modemy "staneły" ponieważ nie zrozumiały nowych poleceń. Nic dodać, nic ująć. Technik, który przyszedł, zachował się jak biały człowiek. Też mu nic nie przeszkadzało. Nie wiem, czy to interwencja Siły Wyższej, czy sam z siebie taki porządny. Sile Wyższej dziękujemy, ale personaliów nie ujawnimy, choćby sama prosiła o to. Czy jak się mówi biały człowiek, to nie jest to objaw rasizmu, aby?

Wieczorem 12 grudnia, a była to sobota, w 1981 roku, miłe spotkanie towarzyskie z Maćkiem Zembatym w Klubie "Kontrasty". Rozmawiamy o Famie 1982, w niedzielę wieczorem mam jechać do Krakowa na spotkanie Klubów Studenckich, żeby tam agitować za "przywróceniem" tej imprezy. Proszę Maćka o pomoc i udział w radzie programowej, w jury festiwalu. Uda się dopiero w 1983 roku.

Najgorsze w tych przeprowadzkach i tych przenoszeniach przedmiotów w mieszkaniach, że co chwila coś łupie o ziemie, czyli o podłogę i tych na dole ślag trafia. A mnie jeszcze bardziej, bo mnie by trafiał.

Potwierdzają się doświadczenia ludzi, którzy przeprowadzali się wiele razy, że kiedy szukasz cebuli znajdziesz poszukiwany przedłużacz. Co z tego, że napisałeś na pudełku: przedłużącze i wieszaki, skoro pudełko zostało w piwnicy. I nikt o nim nie pamięta.

13 grudnia,

Nigdy nie poświęciliśmy całonocnych dyskusji tematowi: taniego państwa, taniej pracy, budżetowi, przyszłości gospodarczej. To tak samo ważne jak pamięć. Dlaczego nie powstał jeszcze pomnik bezimiennego "opornika"; ważni dla tych dawnych elit są tylko i wyłącznie interniowani. A inni ludzie, którzy pomagali, którzy nigdy nie usłyszeli do tej pory dobrego słowa. Którzy dostawali po łbie od partyjnego szefa. Gdyby chodziło wyłacznie o te kilka tysięcy internowanych, to siedziliby niektórzy do tej pory.  Tu zadecydowała milcząca większość. I tej większości włądza bała się najbardziej. I dlatego zgodziła się na "okrągły stół". Bo rewolucja byłaby bezwzględna, fakt że "stół" "przyhamował" przeciwnika, jakaś cena musiała być. Ale pojawia się pytanie: kto zadbał, a kto nie zadbał o swoje interesy. Rozradowani zwycięzcy zapomnieli o rzeczywistości; tak jak zapomnieli o nauczycielach, ludziach kultury, sztuki, lekarzach. Zapomnieli o swoim zapleczu, o klasie średniej, zrobiono w tym kierunku niewiele. Teraz, te obrazki w telewizji nie mają realnego znaczenia politycznego i społecznego. Nie oglądałem z założenia. Może z lekkim zażenowaniem, wstydem, że nie byłem w centrum wydarzeń. I tak skończyło się to prawie bez ofiar. Na szczęście dla nas wszystkich. Nikt mi nie powie, że więcej ofiar, to dłuższa pamięć. Wolę się spierać o okrągły stół, tolerować uwłaszczoną "czerwoną burżuazję", wolę te niedogodności od grobów, wdów, sierot i nienawiści.

19.33   

I gdzie są te wartości, przeciwko którym ogłoszono stan wojenny? Kogo w 1989 roku zaproszono do współpracy, komu dano szansę, kto był czerwony, kto czarny? Byli czarni, czerwoni, podziały proste nieskomplikowane, ale nie było raczej miejsca dla tej milczącej większości. A ta do tej pory decyduje o Polsce. To jest trampolina dla wszystkich elit, pseudoelit, łżeelit i półelit, a nawet ćwierć.

Po tylu latach widać odwagę tych nielicznych, których dla przykładu zamknieto, wyszczuto z kraju. na szczęście nie słucham dziś telewizora i radia.  To też - dzisiaj - jakieś rozliczenie z moimi wyborami sprzed 25 lat. A to trzeba rozważać w samotności.

14 grudnia,

Zapomniałem wcześniej zanotować. Pierwszy krok do konsolidacji i wzmocnienia postlewicy zrobiony. 

Nie wiem, czy sytuacja w Polsce jest skomplikowana, czy tylko wciąż komplikowana. Chyba jednak wiem.

Ciekawe, czy z telewizją rzeczywiście wyjdzie. Niezwykły telefon. Okaże się 6 stycznia. 

Trudno się pisze. A tyle jest do napisania. Czas. Spokój. I do końca.

15 grudnia,

No i zaczęło się. Jestem przeciwko lewicy. Nie, jestem za. Powinna być. Mój ś.P. dziadek Henryk, namawiany żeby wstąpił do PZPR czy PPR, powiedział, że się tam zapisze, jeżeli nie będzie tam pastuchów. I miał Nieboszczyk rację. Nie ważne jaką ideologię i pragmatykę reprezentuje partia. Nie prowadzi działalności przestępczej. Czy są zasadnicze różnice pomiędzy demokratami, a republikanami - poza tradycjami rodzinnymi - czy jednej czy drugiej partii przyszło by do głowy majstrowac przy Banku Centralnym? Najważniejsza w partii jest selekcja pozytywna oraz zdolność do oczyszczania "szeregów" z wszelkiego ścierwa, etatowców, wujów i pociotków oraz wymiatania spod dywanów. I usuwania z szaf wszelkich osób martwych. Tylko to się liczy. I jeszcze wpływ na przwódców. Bez tego - degrengolada.  Koniec wodzów jest bliski. Im szybciej tym lepiej.

Tylko dwa tygodnie do końca roku. Może jakieś podsumowanie, jakaś narada rodzinna ? Malowanie mnie czeka.

16 grudnia

Bardzo mnie martwi brak Prezesa NBP. jakiś jeszcze jest, ale chyba musi odejść, nic nie trwa wiecznie. O jerum pajtasz!

Otacza mnie gładź tynkowa. Pojawia się czysta podłoga. Na nieznikające plamy, tylko akrylowy dekoral. Załatwimy jutro Stasia i kuchnię. Teresa jeszcze ze starą tapetą. Ale reszta na ferie. Te z chcemy mieć święta u pełne lenistwo, może jakieś spacery na Głębokim. ja w każdym razie mam taką chęć.

Jutro plan zakupów i plan potrwa. Tak się zastanawiam, jaki prezent chciałbym dostać, takie marzenie. Oczywiście nie ujawnię tego publicznie, ale jakie ja mogę mieć marzenie?

Późno w nocy telewizja daje film "Tańcząca w ciemności" ("Dancer in the darkness") tancerka bardziej.

Cywilizacja przeciwko człowieko.  Cywilizacja jako obce środowisko. Cywilizacja jak syndrom grypy zabijającej Indian.

Historia jest banalna. Emigrantka z Czech, prawie zupełnie ślepa, samotna matka zbierająca pieniądze na operację oczu dla swgo syna  zostaje okradziona z tych pieniędzy przez amerykańskiego policjantka. Następnie sprowokowana przez niego do zabójstwa. Właśnie zabicia jego samego policjanta-złodzieja, który chce podtrzymać uczucie swojej żony, a nie ma pieniędzy na raty hipoteczne.

Ameryka pojawia się w tym filmie kilka razy. Klimatycznie film, przemysłowe sytuacje i banalne miasteczkowe krajobrazy, podobny jest do "łowcy Jeleni". Cytatów jest więćej i odniesień.

Emigrantka zostaje skazana na śmierć przez powieszenie. Haniebna śmierć łotrzyków ale i element amerykańskiego linczu. Haniebnych sędziów, dobrych chrześcijan - protestantów, pierwszych faszystów w Nowym świecie. Ma szansę się odwołać od skazującego wyroku, ale na to potrzebne są pieniądze. Zostanie powieszona ponieważ nie ma pieniędzy. Pieniądza dla prawnika "komercyjnego", który deklaruje pomoc i wie jak uzyskać rewizję wyroku idą na, mają być przeznaczone na opercję oczu syna. Jej prawnik z urzędu nie dopełnił wszystkich potrzebnych czynności, nie zadbał o wyjaśnienie sytuacji i motywów. Amerykańska sprawiedliwość dała obrońcę ale obrońcę niekompetentnego. Z jednej strony policja, szeryf, laboratoria, prokuratura, a z drugiej nieudolny obrońca.  Bo tylko na takiego stać amerykańską sprawiedliwość zdaje się mówić reżyser filmu.

Sam moment skazania na śmierć, potraktowany krótko. Proces równie krótko, od niechcenia. żadnych racji emigrantki Salmy Jeżkowej. Jakby wyrok zapadła poza sądem, a na sali rozpraw został tylko ogłoszony.

Co Tata sądzi o tym filmie? Oglądalismy to wspólnie z Ludwiką i Stanisławem. Unikam myślenia o tym filmie jako satyrze na Amerykę. To satyra na naszą cywilizację. Salma Jeżkowa nie ma w sobie przeciwciał zwalczających wirusa grypy. Nie jest odporna na tę cywiliazację jak wspomniani Indianie.Wrócę do tego filmu, bo muszę jeszcze powiedzieć o Salmie tancerce, o jej muzyce, o "Pulp Fiction" i "West Side Story".