W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie skąd bierze się nienawiść wzajemna, owa złość niebezpieczna bo pieszczona z wzajemnością jak kochanka, dotarłem do drogowskazu, kolejnego w tej wędrówce, z napisem Rozgoryczenie, rozczarowanie, zawód.
Nienawiść bierze się z tego, że ludzie przez 30 lat byli co by nie mówić - oszukiwani. Liczyli na sierpniową sprawiedliwość, na sierpniową Polskę a dostali w końcu 500+. Te 500+ to również sprawka Platformy. Nie mając pojęcia o zasadach liberalnych, i nie mająć takiego celu, wpakowała naród w prostacki populizm.
Uznano jak w XIX wieku, że skoro wolność, to wszyscy w ten sam sposób zechcą z niej skorzystać. Mając te same prawa (oszustwo) mają również te same możliwości. Każdy kto te prawa ma lub nabywa, ten szybszy i lepszy - wie doskonale, że inni podobnych nie mają. Nie mogą mieć, bo tych praw (czytaj - pieniędzy, zasobów) dla wszystkich by nie starczyło.
Kiedy przyszło co do czego, ludzie zrozumieli, że coś jest nie kaman. Kulturalni, europejscy, amerykańscy, słowem polska wersja WASP to kierdel pełen lansu i czubatych butów. Tacy samy jak my, czyli w sumie drugi sort po jednej jak i po drugiej stronie międzypolskiej rozpadliny, ale cwańsi, żyją lepiej od nas. Wszyscy mamy te same żołądki, przyznać jednak trzeba - ze zdecydowanie inną zawartością.
Namawiamy się nawzajem żeby się szanować; ta mowa - namowa ma różne odcienie - cyniczny, koniunkturalny, przyzwoity, normalny. Żeby tylko wybrali.
Nienawiść wzajemna, złość latami wypieszczona, wzięła i bierze się z rozczarowania. Mieliśmy oczekiwania, marzenia, śniła się ta obiecywana Polska, a tu neoblszewizm, głupoty homofobiczne, zdradzieckie mordy, mohery, ciemnogród, drugi sort, fabryka emocji, paniczna kampania, ideologiczny huragan, hańba domowa, zgliszcza, wyjęte z kontekstu, relatywizacja zachowań seksualnych; jakim, Q prawem? Media też miały tu swoje ukryte wierszówki i oglądalności. Mają i będą miały. Żądajcie, a my wam to obiecamy.
Oczekiwania ponad miarę. Oczekiwania wywołane, czasem niemożliwe do zaspokojenia, a czasem to z założenia wydmuszka, pałuba bez treści, kruchą formą obciągnięta. Działacze PRL nie przekonali nikogo, że ta Polska jest wspólna. Szybko się zorientowano, że Polska jest ich a nie nasza. Dziś kolejne zawłaszczenie. Niepokornym odebrać obywatelstwo, jest wniosek, głosujmy, hasło z wiecu wyborczego. Gdzie jest przyzwoitość, gdzie stanięcie w prawdzie?
W żadnych politycznych rozprawach nie pojawia się Warszawski Wirus Centralny. Zwany Warszawką. Jak tropikalna ameba, nie do wyleczenia. Wirus rozwija się w atmosferze błogości oczekiwanego bytu. Budzenia zazdrości u tych, których jeszcze nie zaproszono.
Mentalność folwarczna, pańszczyźniana, słoikowa skłania do budowania nowych folwarków a nie małych ojczyzn.
Rozgoryczenie i nienawiść dzieli niewiele. Jest jeszcze wrogość.
Mówili nam o wszystkim tylko nie o pracy, jaka jest ważna. Filozofia polityczna III RP sprowadza się do powiedzenie: Żądajcie, a dostaniecie. A w zasadzie - żądajcie, a my wam to obiecamy. W PRL zasada związkowa uprawniona i "u siebie" też ma kluczowe znaczenie. Pierwsze rozwarstwienie miało miejsce na samym początku. Silniejsi dostali, a słabsi jeszcze nie. Karuzela czeka, woła nas z daleka. Słabsi cały czas czekają. Sprawiedliwości nie stało się zadość.
Karuzela Balcerowczna jak centyrfuga oddzieliła śmietankę od mleka, a później maselnica masło od maślanki. Robotnicy nie bardzo chcieli brać sprawy w swoje ręce. Nikt im wyraźnie nie powiedział, że to dobro wspólne, że to ich. W tej właśnie kolejności. Ważna była polityka a nie praca, nie gospodarka. Nie chcieli rządzić sami więc fabryki poszły pod młotek. A nie wszystkie musiały.
Brygady Marriota doradzały jak się pozbywać majątku, a nie jak nim zarządzać.
Teraz wszystkiemu jest winien Balcerowicz, bo nie wymyślił rozwiązań dla kilkuset tysięcy firm w Polsce. Ważny był zysk, minimalne straty, a nie miejsca pracy, samorządność, zarządzanie majątkiem. Na dobry początek zamknijmy dom kultury, to nam oszczędzi pieniędzy. Wszak płoną lasy. Profesor powinien jednak rozliczyć się z PGR-ów i nie tylko on. To jet ten jeden z "niespłaconych rachunków krzywd".
Ludzie jakoś wytrzymali ale wściekłość pozostała do dziś. I bezsilność.
Zawód "polityczny", rozgoryczenie polityką to żaden problem. Ale rozgoryczenie Polską to jest problem. Rozgoryczenie stworzyło te rozpadliny międzypolskie. Jednakże, jednakowoż, aliści inteligentni ludzie wiedzą gdzie stało ZOMO a gdzie OMON. Tylko co z tego? Że wiedzą. Wiedzę zachowują dla siebie. Dziwne zatem są pretensje do polityków, że są tacy jacy są: niesłowni, bezcelowi, śliscy, teflonowi, bezwstydni, głupi, partyjni i do tego - bez pamięci, tożsamości, "wyrośnięci" w mnożniku, pędzeni, bez gleby i prawdziwego słońca. Możemy mieć pretensje, że płacimy im zbyt dużo za to co robią. Że sami sobie biorą z górnej półki kiedy nikt nie widzi, a kiedy się przyzwyczają, to już "na widoku" biorą z kontrasygnatą partyjną: im się należy.
Moralizowanie tych osób poprzez publiczne apele i publicystykę jest nieracjonalne. Może sprawiać wrażenie, że chcielibyśmy się z nimi zaprzyjaźnić, poprosić żeby nas wysłuchali i szanowali. Politycy, krew z naszej krwi, kość z naszej kości, nasi politycy powinni odczuć swoją alienację i samotność w politycznym stadzie. Powinni odczuć degenerację stadną jak jelenie Nie należy zajmować się politykami, trzeba zająć się polityką. To strata dla społeczeństwa, że wykształceni i inteligentni ludzie "idą" do polityki.
Jeszcze nikt nie wykrzyczał swojego bólu. Mściwa niechęć i palenie opon. Względem samochodów polska złość zachowuje dystans. Tabu, fetysz, symbol, bałwochwalstwo?
Wszyscy liczyli na inną Polskę. To dobry powód żeby przy tej okazji powiedzieć albo wmówić narodowi, że właśnie taka >inna< nam się należy. >Inna< czyli jaka? Problem Polski został sprowadzony do problemu partyjnego. Został sprowadzony przez członków partii, innych ciekawych tego zagadnienie - nie ma i nie było. Łatwiej rozmawia się z drugą partią niż z narodem, społeczeństwem. Niektórym, może większości, taka jak jest - Polska - wystarcza. Ambicja narodowa kontra partia.
Dał się nabrać na język, którego nie było. Rafał Wojaczek
Wojciech Hawryszuk, przy Kaszubskiej 12, 16 - 26 czerwca 2020