Las wg przysłowia jest ważniejszy niż róża. Państwo też jest ważniejsze niż PIS. Państwo to prawo.
Nie żyje nam się źle i dlatego nie przypuszczamy nawet, że może nam się żyć zdecydowanie gorzej. Nam czyli ludziom na poziomie średniej krajowej. Możemy z dnia na dzień stracić zdolność kredytową, a nawet mieszkanie. I masełko. O ile rząd niewielki miał wpływ na nasz dobrobyt, to zdecydowanie może mieć wpływ na naszą sytuację gospodarczą.
Szybki rozwój społeczny i gospodarczy ogranicza i hamuje nasza mentalność, w której brak szacunku dla pracy. Związek "Solidarność" zjednoczył naród w latach 80- 81 (trzeba to podkreślać kiedy to było) m.in. dlatego, że władza ludu pracy nie miała szacunku dla ludzi pracy. Czy ta determinacja miała charakter nieco "kontuszowy" (AB)? W każdym razie coś nam to dało; dowiedział się o nas świat i sami o sobie też się czegoś dowiedzieliśmy. Ale szacunku dla pracy nie nabraliśmy ani wtedy ani później. Za łatwo nam to przyszło.
Głupie polskie uwagi krążą po Europie i tylko prowokują "prawdziwych" Europejczyków. Nieistotne, czy uwagi są słuszne czy niesłuszne. Z europejskimi uwagami podobnie jak z kotami Mao Dze Donga; nieważne białe czy czarne, ważne żeby łapały myszy. Każda "prawdziwie" europejska śmiałość do głoszenia uwag na nasz temat, to coś nie do przyjęcia. Śmiałość dydaktyczna, belferska, której by nie było, gdyby Europejczycy się miarkowali. Amerykański prezydent Theodore Roosevelt w marcu 1903 w Chicago ogłosił doktrynę grubej pałki - "Przemawiaj łagodnie i dzierż tęgi kij". "Speak softly, and carry a big stick."
Grodzki wpija szpilę Karczewskiemu. Za chwilę będzie miała miejsce wzajemność wielokrotna i obopólna. I obaj będą wyglądali jak jeże. I takie tam duperele, panie, a tu krzywe gadki w Europie. Nie mamy tęgiego kija, a co gorsza, nie przemawiamy wystarczająco łagodnie. Popełniamy dwa błędy polityczne.
W obu kranach letnia woda, a tu każdej chwili szkoda.
Nie zasługujemy na głupotę i ten spryt głupiego.
Gdzie w tym wszystkim jest człowiek, gdzie obywatel? Nie ten poczęty, a ten już urodzony. Ten pierwszy godzien zainteresowania, ten drugi - niechętnie. Co z nim? Co możemy mu zaproponować? Odświętnych świętych Tokarczuk, Pilcha, Rysia, Tyma, Owsiaka, Smarzowskiego... A codzienność - na nią już nie ma czasu, pieniędzy, chęci, uwagi.
PIS powinien pójść do piekła za to, że tak łatwo i bezrozumnie nadstawia miękkie podbrzusze co chwilę, i dlatego tak łatwo z nim walczyć; a mimo tego gołego
podbrzusza - tak trudno z nim wygrać.
Wojciech Hawryszuk 21 stycznia 2020 r.