Jak zasobna jest ta piwniczka i kto ma do niej złoty kluczyk? Pojawiło się takie pytanie w przestrzeni publicznej. Jak można wygrać wybory z PO – skłócić z nią dziennikarzy. Jak bezkrytyczne jest to środowisko dowiodły zachowania w siedzibie >wprost< oraz późniejsze komentarze. Czy „dziennikarze” będą teraz popierać PIS, czy mają tylko kolejną kość do ogryzania? Dlaczego tak trudno wierzyć w uczciwe intencje dziennikarzy i mediów?
Czy w ten sam namiętny sposób, kiedykolwiek zajmowali się jakąś ludzką, codzienną sprawą? Czy kiedykolwiek tak namiętnie mówili o rzeczach pozytywnych, o ludziach gospodarki, czy bronili równie namiętnie prezesa Kluski? Nigdy. Nieustający pamflet antyrządowy i anty opozycyjny. żadnej argumentacji. Jak upokorzyć sojusznika – osłabiać jego pozycję, w tym pozycję państwowych liderów? Upokorzenie przeciwnika czy wroga to sprawa oczywista. Ale kiedy sojusznik staje się konkurentem, warto go przystrzyc. Co warto sprawdzić,? Przepływy na kontach pracowników i wydawcy. Zakupy w sklepach szpiegowskich przed rokiem. Wynajem mieszkań w pobliżu. Parkowanie w okolicach lokalu. Logowanie komórki „dziennikarza„ DJ Nisztora; wiadomo, że z pewnością korzystał z komórek jednorazowych, ale może się pomylił, kiedy dzwonił. A budki telefoniczne i bilingi? A kto skupował akcje spółki-wydawcy „Wprost” na kilka tygodni przed wybuchem afery alkierzowej? Jeżeli wiedział o publikacji, to posłużył się wiedzą nieznaną innym akcjonariuszom do osiągnięcia korzyści.
* * * Ile to mogło kosztować redakcję? Dlaczego oferent poszukiwał redakcji, a nie opublikował tego w sieci? Zasłona dymna dla obcego wywiadu. Ktoś musiał wiedzieć jak zareaguję opozycja i jak zareagują dziennikarze. 600 – 900 godzin nagrań; każde niech trwa 2 godziny czyli 450 sesji podsłuchowych; lekko licząc około dwóch – trzech lat codziennych podsłuchów. To nie może być i nie mogła być tylko jedna osoba zmieniająca przysłowiowe, nagrane taśmy. Chociaż, po zamontowaniu podsłuchów na stałe, z systemem transmisji np. bezpośrednio do „chmury”. Większym problemem było przesłuchanie wszystkiego i skatalogowanie. Przy tym mogło-musiało pracować kilka osób. Ile lokali wzięli pod uwagę nagrywacze? Hipokryzja w biały dzień. Nikt się nie przyzna, że o tym wszystkim wiedział. że znał opinie i plany różnych osób. Takie rzeczy trzeba przecież wiedzieć, to taka praca, ta polityka. Dziennikarze też wiedzieli, ale nie mówili i nie pisali. Dopiero jak się nieboszczyk nadpsuł, łatwiej go było obgryzać. Krokodyle najpierw zabijają ofiarę, a następnie ściągają na dno, gdzie dany osobnik kruszeje jak bażant Anjin San'a. „Dziennikarze” zaczęli pospołu chrupać, kiedy osobnik skruszał. I żadne toksyny im straszne nie były, nie są i nie będą. Są uodpornieni. Rzecz w tym, że „dziennikarze” nie mówili wcześniej. Dlatego taka zasłona.
* * * Czy to normalne, że na prywatnym obiedzie w domu u biznesmena zostaje podsłuchany Józef Oleksy? I o tym biznesmen niby nie wiedział, jak twierdzi, a nagrywającego ochroniarza, wyrzucił z pracy. Jak już się dowiedział.
* * * Załatwmy to między sobą. Niech nie będzie żadnych politycznych komentarzy przez jakiś czas. Ustalmy, kito szczuł i co było grane. Jakie mogą być wnioski?
* * * Jak to mogło być? Sposób na posłuchanie. Po co to komu?
* * * Trzeba się na tym trochę znać. Trzeba mieć parę złotych. Choćby na wynajęcie VIP-room-u. Mieszkania nad restauracją na kilka miesięcy. I to nie koniecznie bezpośrednio nad pomieszczeniem. np. vis a vis. Skojarzyć obecność VIPów w danym miejscu z potrzebą i możliwością nagrania. Co było najpierw, potrzeba czy możliwość. Jak wcześnie należy sięgnąć? 3-4 lata, wcześniej? Jakie hosty działały w pobliżu? Jakie IP zewnętrzne tam się pojawiały. Od kiedy w tych lokalach zaczęli bywać politycy?
* * * Trzeba mieć pieniądze żeby wynająć ów alkierz dla wyjątkowych gości. Poznać możliwości umieszczenia podsłuchów – w podłodze, na suficie, na ścianie, na oknie. Czyli – boazeria, sufit podwieszany, wykładzina, meble stałe. żeby była pewność, że akcja wypali, i urządzenie podsłuchowe nie zostanie podsłuchane, trzeba skorzystać z mikrofonu na kablu. Jeżeli będzie podsłuch badany tylko w tym pomieszczeniu – w zasadzie pobieżnie, to jest ów mikrofon nie do wykrycia. Chyba, że wszystko zedrzeć Rejestrator tych rozmów – laptop, tablet z podpiętym mikrofonem może stać na strychu. Sterowanie i ściąganie nagranych plików przez internet. Przewodowy lub bezprzewodowy. Kabel może biec w systemie wentylacyjnym, nawet w rynnie a najlepiej wzdłuż instalacji telewizji kablowej. Nawet w samym kablu. W ścianie, w suficie można wywiercić otwór, wystarczy 1 mm średnicy żeby mikrofon pracował. Mikrofon można zainstalować w telewizorze. Nawet nie trzeba montować mikrofonu, można wykorzystać głośnik jako mikrofon. Najprawdopodobniej rozwiązanie jest bardzo proste.
* * * Trzeba mieć cierpliwość. Kontakty w samej restauracji mogą służyć wyłącznie do identyfikacji podsłuchiwanych. Z tego jak brzmiały te nagrania, wynika raczej, że mikrofon był zamontowany u góry. Gdzie zostają ślady? Analiza faktur po kontem przyjęć, spotkań i obiadów. Czy były specjalne upusty? Jak wybierano restauracje? Trzeba sprawdzić, kto wynajmował VIP-roomy, inne alkierze i salki specjalne 3 – 4 lata wcześniej. Tam jest informacja kto ew. rozpoznawał teren. Powtarzające się osoby, telefony, maile, adresy IP w kilku miejscach, sytuacje niezbyt odległe w czasie, to da ślad do kolejnych osób – właściwych zleceniodawców.
** * Może chodzi po prostu o pieniądze? Może była próba szantażu przy pomocy innych taśm? Może proceder kwitnie od 25 lat? Ciekawe kiedy do dziennikarzy "Wprost" dojdzie, że tego co zaczęli nie da się zakończyć. Czy to zresztą teraz jest istotne? A tu wystarczył mały pilot. Nie wykluczone, że to była podpucha, rejestrator widoczny, taki do znalezienia.