Zaskoczyło nas – nieco – zainteresowanie naszym festiwalem. Zgłoszenia napłynęły ze 113 miast. Najwięcej ze Szczecina – 26, następnie – 23 z Warszawy i 18 z Wrocławia. Z regionu Zachodniopomorskiego w sumie swoje oferty złożyło 38 kapel. Na początku było 260 chętnych, a ostatecznie piosenki konkursowe nadesłało 234 kompanie. Z ankiety sporządzonej przeze mnie i wysłanej do wszystkich, a na którą odpowiedziało 114 zespołów wynika, że łączna liczba „odsłuchań” i „obejrzeń” materiału muzycznego na MySpace, yootube, last FM, Muzo, mp3.wp oraz na stronach zespołów wynosi 5 500 tysięcy. Nasi uczestnicy dali łącznie 6780 koncertów czyli ok. 2 milionów widzów w Polsce i poza jej granicami. łączny nakład płyt – 75 204 sztuki. Ale, trzeba o tym pamiętać, dane dotyczą zaledwie połowy uczestników festiwalu. To zauważalna przez publiczność gałąź sztuki w naszym kraju. Mocny konar
Musicie wiedzieć, z kim macie do czynienia.
Czego szukam w tych wszystkich piosenkach; czego może szukać ktoś, kto nie jest krytykiem muzycznym, a jedynie słuchaczem. Bywał animatorem. Szukam poezji, a jeżeli jej nie znajduję, to raczej już nie słucham. Agitacja, klezmerstwo, grafomania - szkoda czasu i atłasu. Poezja to nie tylko tekst, ale klimat, wrażenia, dystans do rzeczywistości, zdolność obserwacji, uniwersalność i rzemiosło.
Jeżeli chodzi o muzykę, to najczęściej opierałem się w swojej pracy na guście i kompetencji innych ludzi. Trzeba dużo, a nawet więcej słuchać. Chociaż tegoroczna edycja Gramy wymusiła na mnie mocne zaangażowanie w tym względzie. Przypomnę z sympatii i przyzwoitości tych ludzi, którym zawdzięczam zainteresowanie muzyką. To przede wszystkim ludzie Famy – muzycy. I Festiwalu Krakowskiego, na którym bylem kilkanaście razy.
Piosenkarze, tekściarze, muzycy, bandliderzy, dyrygenci.
Tacy jak Krzysztof Knittel i Jan Szyrocki. Ludzie jazzu - Tomek Tłuczkiewicz. Wspólnie z Krzysztofem Popkiem zorganizowaliśmy na FAMA 85 koncert New Jazz Covnersation, z udziałem najlepszych młodych kapel ówczesnego jazzu i gatunków pokrewnych, z Yong Power na czele, a była to – niestety - ostatnia tak znacząca prezentacja jazzowa w historii nowożytnej Famy, wskrzeszonej w 1983 roku. Animatorzy i organizatorzy życia muzycznego w klubie „Pinokio” wcześniej w Domu Kultury Budowlanych - Inga Kurek aktualnie Baranowska, a także Waldek Baranowski, Marek Kazana, Dzidek Jodko, Wojtek Konikiewicz, Andrzej Malcherek i Piotr Baton Jaźwiński. Dużym doświadczeniem było nagranie płyty zespołu Operating Condition Orchestra i zdobycie nagrody Anny Jantar na festiwalu w Opolu (napisałem tekst „Zostań” wespół z alcistą Jackiem Skrzypczakiem, na pianinie w studio muzycznym Akademickiego Radia „Pomorze”). I teraz szczeciński Festiwal Gramy, organizowany pracowicie przez Polskie Radio Szczecin i Miasto Szczecin – stałego partnera Festiwalu, bez którego nic by się zapewne nie udało. Do tej pory zainteresowanie Szczecińskim Festiwalem Młodych Talentów Gramy wykazało blisko 500 zespołów i solistów z całej Polski czyli kilka tysięcy muzyków. Przez te trzy lata, a szczególnie w poprzednim roku, współpracowaliśmy z 21 miastami zachodniopomorskimi, które przyjęły gościnnie uczestników koncertów eliminacyjnych. To są moje doświadczenia – dokładne cv na mojej stronie www.hawryszuk.pl.
20 uczestników G09
234 propozycje złożone przez zespoły to dużo. Nie podoba mi się określenie „eliminacje”, to kojarzy się z działaniem negatywnym. I sprowadzeniem festiwalu do wyścigów, podziałem na lepszych i gorszych, a na koniec – poklepywaniem „wyeliminowanych” żeby im nie było przykro. A na wyścigach nie zawsze wygrywa najlepszy koń, częściej najlepszy właściciel. Jeździec ma swoje zasługi również chociaż jest mniejszy od konia.
Zgódźmy się zatem na określenie – giełda propozycji, ta nazwa przyszła mi do głowy niedawno i uznałem ja za najlepszą z możliwych. Pierwszy etap, a właściwie drugi – pierwszy to zaproszenia i informacje wysyłane do zespołów wcześniej, drugi etap, piłka po stronie muzyków - to etap składania ofert muzycznych. Możemy z nich skorzystać lub nie. Bez specjalnych zobowiązań i kosztów ze strony oferentów muzycznych. Postępujemy tak jak postępują menadżerowie zespołów – też składamy konkretną ofertę z określonymi warunkami finansowymi i technicznymi. Zapraszając, proponując udział w finale nie określamy szans na pierwszą nagrodę. A wielu uczestników – oferentów o to właśnie pyta, od odpowiedzi uzależniając swój udział w festiwalu. Zdarzają sie też pretensje, że zespół zaproszony w drodze rozmowy, listu czy namowy do udziału nie wygrał albo do finału nie wszedł. Tak dzieje się co roku i tego nie unikniemy.
Na giełdzie pojawiają się oferty, inwestorzy wybierają i kupują.
Finał Gramy 2009 to wybór autorski; wspólna decyzja, a nie wszystko wszystkim decydującym się podoba. Ale głosowania nie ma. Nie bierzemy pod uwagę setek maili, które nadsyłają fani zespołów. Koledzy, z którymi pracuje nad składem finału, nawet o tych postach nie wiedzą. A tegoroczna informacja pochodząca od zespołów, które zgłosiły sie do udziału w festiwalu, swego rodzaju konsultacja, polegająca na rekomendowaniu innych kolegów do Finału ( z taką prośba zwróciłem się do 20 uczestników) dotarła do Nich – decydujących - post factum. Dla mnie koledzy rekomendujący kolegów przekazali bardzo ważne wskazówki, i kazali raz jeszcze przesłuchać nagrania zespołów, których nie wziąłem pod uwagę. Z radością powitałem fakt, że mamy podobny pogląd na finał jak koledzy muzycy-uczestnicy. Propozycje zespołów pokrywały się z moimi typami w większości wypadków. To nic wstydliwego pytać.
Demokracja niemile widziana.
Skład Finału Gramy 2009 to skład autorski, podkreślę to jeszcze raz, niezależny od SMS-ów, postów, klikań i innych „demokratycznych” zabiegów czyli polityki. Czy mogliśmy wybrać inaczej – zdecydowanie tak. Z pozostałych 214 ofert muzycznych zespołów można spokojnie wybrać drugi, prawie równorzędny, równie reprezentatywny skład Finału. Krokodyle łzy – w żadnym wypadku; ale żałuję, że w finale nie wystąpią wszyscy których wstępnie wytypowałem. Zapewne koledzy z biura festiwalowego i dziennikarze Radia Szczecin myślą podobnie o swoich propozycjach. Nie weszło do finału wiele profesjonalnych, „ogranych” i „osłuchanych” grup, których piosenki wygrywały rankingi, a muzycy zostali zauważeni przez profesjonalistów i publiczność. Zaprosiliśmy młode, zdolne formacje i świetnie, że pojawiły się wreszcie w tym roku. Warto nadmiwnić, że nie organizujemy przecież festiwalu „reprezentatywnego” dla rynku muzycznego, takich potrzeb nie ma. Szukamy dobrych piosenek i brzmień, szukamy odwagi i – dającego się słuchać dłużej – eksperymentu. A ja osobiście szukam poezji, którą to odróżniam od nitoagitacji politycznej lub pseudopokoleniowej, wynikającej z zachowań stadnych, modnych, sezonowych, a nie choćby z poczucia pokoleniowej wspólnoty, a raczej z różnobarwnego (g)lansu. Nie ukrywam, że mogło mi się zdarzyć zauroczenie, w porywach uwiedzenie, ale taka jest akurat rola muzycznych szamanów. I szamanek. Ale jeżeli mnie się zdarzyło, to uwiedzeni zastaną inni słuchacze, nie jestem jakimś dziwadłem.
Z kim miałem, mieliśmy do czynienia czyli podbić świat naszym ponadczasowym hiciorem
Wielokrotnie, kiedy zaczynam rozmawiać z różnymi ludźmi o festiwalu, chętnie – przeważnie moi rówieśnicy uderzają w kombatanckie tony ale i pokolenie młodsze, a także – zapominając o swoich „zielonych” wybrykach, narzekają na młodzież. Młodzież jak to młodzież – niepokorna i arogancka czasem. I całe szczęście.
Zapytałem zespoły o marzenia. Nagranie płyty nie było marzeniem najważniejszym, to marzenie „techniczne”, oczywiste i w sumie łatwe do spełnienia w tych czasach. Nie kosztuje to więcej niż zakupienie dobrej klasy gitary, wzmacniacza czy perkusji.
Co jeszcze powiedzieli niepokorni.
* Jest nas pięcioro w zespole, każdego marzenie jest inne, więc już mamy co najmniej pięciu marzycieli :) i z 30 marzeń:)))) Ale chyba takie najbardziej wspólne to być słuchanym przez innych i koncertować jak najwiecej- nawet codziennie.
* Zagrać na festiwalu Glastonbury * koncert w katowickim Spodku * koncert na rock am ring :) * trasa w Europie i USA, Przystanek Woodstock * Koncert przed 50.000 ludzi * Zagrać na wielkim stadionie* zagrać koncert dla 100 000 osób * Zagrać po Stonesach ;-)) * kontrakt z roadrunnerem * Zagrać w Carnegie Hall *Czy my wiemy ? Pokazać ze muzyka nie ma ram, nie ma ograniczen czy stylów. Jest tylko przekaz i forma, którą można dowlonie modyfikowac tworząc coś nowego i unikatowego i może być to metal, rock, reggae, hip-hop czy cokolwiek innego, ważne zeby samo wypływało spod palców na gryfie.
* CIąGLE TAKIE SAMO: PODBIÆ śWIAT :) * Płyta, Jarocin i wolność!* Wprowadzenie na polski rynek unikatowego gatunku muzycznego * sukces * Być śpiewanym * grać z lepszymi * Granie wielu koncertów, udzielanie wywiadów częściej niż dotychczas * praca i jeszcze raz praca * żyć i nie umierać * koncert na Glastonbury, choć właściwie "wystarczyłby" wspólny występ z Oasis * zająć wszystkie pierwsze miejsca na wszystkich festiwalach na świecie, przybić piątkę z hendrixem i chuckiem shuldinerem, * Wspólny koncert z Davidem Bowie, Nickiem Cave'em, Arcade Fire, Bjork i Radiohead.
To, te spisane przeze mnie marzenia świadczą, unikając drobiazgowych komentarzy, jest nam po drodze.
Wnioski, uwagi, oczekiwania.
Poszukując rzeczy nowych, świeżych, szerzej nieznanych, nie zaprosiliśmy – zupełnie świadomie – wielu profesjonalnych wykonawców. Również tych ze Słowacji, Ukrainy, Czech i Rumunii. Festiwal Gramy 2010 powinien dać jednak szansę profesjonalnym zespołom „bez kontraktu”, a także wytwórniom produkcyjnym i agencjom impresaryjnym. To nurt naszego festiwalu, który powinien wzmocnić jego funkcje promocyjną. Nie ma festiwalu bez profesjonalnych produkcji.
Talent i rzemiosło czyli Europa, albo sukces
Czy to jest festiwal dla absolutnych debiutantów i absolutnych amatorów, jako że jest to - festiwal mlodych talentów, pytają nas zatroskani publicyści? Swego czasu firmy poszukiwały sekretarek, asystentek, ze znajomością 2 języków, bezdzietnych a może nawet - powiedzmy uczciwie - bezpłodnych, po studiach, do lat 25 z sześcioletnim stażem. To pierwsza część odpowiedzi na tak postawione pytanie. jest i druga - absolutnych amatorów i debiutantów nie dałoby się słuchać. Dlatego mówimy o talentach Współpraca Polskiego Radia Szczecin z europejską organizacją EURANET (w ramach tej współpracy uruchomiliśmy miejska stację szczecin.fm 94,4 MHz), pozwala myśleć o otwarciu festiwalu na całą Europę. Jest to możliwe, ponieważ widzimy zainteresowanie naszym przedsięwzięciem.
Otwarcie albo śmierć
Przesłuchując nagrania na MySpace, last.fm, mp3.wp, bardzo żałowałem, że nie poszliśmy jednak dalej w otwieraniu się na różne gatunki i nie zaprosiliśmy choćby muzyków grających muzykę instrumentalną. Wiele osób, z którymi rozmawiałem, a które – niestety - ostatecznie nie zgłosiły się do Festiwalu, narzekało również na brak czasu, wiele było w trakcie nagrań lub właśnie kończyło zgrywanie materiału. Znam te niedokończone piosenki i uważam, że zapowiadało się zupełnie nieźle. Jak już skończą „męczyć gały” to wtedy posłuchamy wszyscy.
Zacząć jak najszybciej
Należy zatem dużo wcześniej ogłosić założenia i zasady udziału w festiwalowej giełdzie ofert, jak też zasady przeprowadzenia Koncertów Konkursowych, a nawet samego Finału.
Kolejna sprawa to język angielski, uznawany przez wiele formacji jako oczywisty, bo uniwersalny, klucz do kariery. Dla większości wokalistów będzie kluczem, który raczej zamknie drzwi kariery, a nie otworzy. Angielski nie zdominował festiwalowych propozycji. Komu miał pomóc to pomógł, a komu zaszkodzić to zaszkodził. Przy czym, tj przy wspomnianym „angielskim”, zgłaszam pomysł iżby poszukiwać również inspiracji w polskiej muzyce ludowej, znaleźć je choćby w zapiskach Kolberga czy w znacznie przetworzonych opracowaniach Stanisława Hadyny i Tadeusza Sygetyńskiego. A to z dwóch powodów – po pierwsze czymś w Europie możemy się wyróżnić (zabieg czysto marketingowy), a po drugie, warto zwyczajnie poszukać inspiracji w korzeniach polskiej kultury. I dokonać odkryć wręcz oczywistych. Pan Jourdain powinien odkryć prozę.
Festiwal Gramy to również dobre miejsce dla producentów muzycznych, realizujących nurt warsztatowy na długo przez festiwalowym finałem.
Pod strzechy
Wspominamy również bardzo miło koncerty w zachodniopomorskich miastach, to były porządne produkcje. Być może ktoś młody, gapiący się na gitary i klawisze przy barierce, został rok czy dwa lata temu uwiedziony muzyką i czegoś ciekawego w tej dziedzinie w przyszłości dokona. Osobiście chciałbym wrócić do koncertów eliminacyjnych lub promocyjnych w małych miastach.
Podsumowując podsumowanie - jest w Polsce i w Europie materiał muzyczny na zbudowanie imprezy wielodniowej, otwartej na Europę, na produkcje zawodowe, docierającej do małych miast i zawodowego rynku muzycznego. Do tego potrzebny jest sukces przynajmniej jednej z nadesłanych piosenek lub jednego z finalistów. To już nie są nawet marzenia, to jest konieczność.
Piękne „dzięki”, to była sympatyczna praca
Wojciech Hawryszuk, sierpień 2009