Wszystko co mamy kupione
Niedługo będzie zjedzone
Za za myśli i słowa dziękuję
Chęć czasem wiosną słabuje
Lenistwo lepkie jak kisiel
Już nie dam rady dzisiej
Nie bardzo wiem jak zacząć
Jakie pegazy zaprząc
Jakie muzy zwabić
Nie wiem jaki rytm nabić
Naprzeciw rzeczy stając:
Więc podmiot liryczny to zając
rzeżucha, żytko i koćki
kotki, bazie, a nawet boćki
Prosiak z jabłkiem wciśniętym
żur, chrzan, grzybki i ćwikła
i polędwica wcale już zwykła
Jest jogurtowy mazurek
i pachnie świeży ogórek
Tło daje zielona sałata
święconkę koszyk oplata
Szynka kość dzierży jak sztandar
Majonez i kozacka musztarda
A na terenie kraju
Sałatek z sześćset rodzajów
Co gospodyni - to przepis
To milion, a może i lepiej
Jurne jak sołtys mięsiwa
wędzona świnia nieżywa
Masz co niemiara bigosów
I narąbanych osób
A takim to nic się nie stanie
Przec wszyscy to chrześcijanie
Cebry, stągwie i wiadra
i dla suchości pogarda
To żarcie ciągle nas straszy
A może tak talerz kaszy
Ziemniak i śledzia dzwonko
Starczy wiosenne słonko
A jak gospodyni niesłaba
Niechże pojawi się niewielka baba
To przecież - myślę - wystarczy,
święta dla ludzi co dzień
Są zwykłe jak przechodzień
Toczysz wzrokiem nażartym
Uparty tenor reklamy
Nieszczery i wyuzdany
Nawet jak nie masz to myślą już zjadłeś
Nie zjadłeś - to podpadłeś
Postu reklama nie kupi
To pomysł bardzo głupi
A wielkanocnej zadumy
Cywilizacja nie lubi
Jakieś proste jedzenia
Są nie do pomyślenia
Zbieram się i zbieram
Jakoś te myśli ubieram
Obrus biały jak zawsze
Ni śladu po karafce
Jeszcze raz przy stole razem
Jak ważne to się okaże
Wyraźnie i wspólne
I takie szczególne
Najważniejsze będą te słowa
Co nikt ich nie drukował
I nie pomyślał wtedy
A przy okazji biedy
Pojawi się ten promyk
Co nadzieję zaprosi do domu
Wszystko co mamy kupione
Niedługo będzie zjedzone
Potrzebna ciszy chwila
żeby nas zdziwiła
Przy Śląskiej 11 - 13 kwietnia 2009