Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Nie lubię pieprzenia.   

Prezydent M. Szczecin    NN     Molestowany o pieniądze na książki do biblioteki miejskiej.        Korytarz Magistratu

Jeżeli ty nie zainteresujesz się polityką, polityka zainteresuje się tobą - mniej więcej tak brzmiało światłe słowo Wielkiego Winstona. [...] Nie ma co mówić w koło Macieju o winie i karze, trzeba mówić o niezbędnej w tej kwestii odpowiedzialności. Jeżeli już mówić, to tylko szczerze.

 

Szczecinianie są oswojeni ze swoją stocznią. Tyle niebezpieczeństw czyha na "cywila", a ludzie z małymi dziećmi, na piechotę i w wózkach, wędrowali w sobotę bez obaw po stoczniowym bruku. W sobotę rano zawsze żeby dotrzeć na czas bierzemy - ja i najstarsza Teresa i namłodsza Janina - taksówkę. Korek zaczyna się na wysokości kapitanatu. Do ulicy Hutniczej docieramy w kilkunastu skokach. Zakorkowane ulice Dubois, Emilii Plater i Firlika. Podobno ulica 1 Maja zablokowana przez wykopy. Samochody z Pyrzyc, Gryfina, Goleniowa, stare  szczecińskie. Jest godzina 10.50. Chodniki też zajęte, wszędzie idą ludzie. Tym razem Szczecin wybrał się do Stoczni.

Co będą robić stoczniowcy? To ważne pytanie, ale ważniejsze jest inne – co będzie robić stocznia? Jeżeli będzie  miała co robić, to nie będzie problemu z pracą dla stoczniowców. Jaka jest różnica między wagą odpowiedzi na pierwsze i drugie pytanie? Co jest ważniejsze – to pytanie trochę na skróty - wsparcie stoczniowców czy wsparcie stoczni? Wesprzeć, ale jak?

Argumentując za utrzymaniem stoczni przy życiu, przekonujemy rozmówców często liczbą 3000 podmiotów kooperujących ze stocznią, żyjących ze Stoczni. Podmiot podmiotowi nie równy, różny jest stopień specjalizacji,  udział zleceń stoczniowych w rocznym portfelu zamówień kooperantów, ale stocznia to dla każdego ważny partner, a współpraca z nią ważną rekomendacją.

Szczecin wybrał się do Stoczni z aparatami, komórkami i kamerami. Przyszły całe rodziny, wielopokoleniowe też.  Hasło medialne brzmiało: ostatnie wodowanie w Szczecinie. Hasło przekreślające, defensywne, beznadziejne, powtórzone, powtarzane sensacyjnie w serwisach telewizyjnych i na portalach internetowych. Jeżeli już tak właśnie ma być, to się wszyscy wybrali. Na jeden ar powierzchni przypadało ze 30 obiektywów. Są też zawodowcy z gazet, radia, telewizji i szczecińskich portali; Jerzy Undro z rodziną, która się zapodziała w tłumie. Na suwnicy, prawie nad pochylnią przychodzi ktoś, mały jak mrówka, i pozdrawia tych co na dole. Są zapewne dziennikarze prasowi,  radiowi, telewizyjni, jest prezydent Krzystek, nie zauważam posłów i radnych. Ile zdjęć i filmów zrobiono w ten marcowy poranek? Przy jakiej okazji zostaną obejrzane? Kiedy statek płynnie zaczął się zsuwać z pochylni, jak na koncercie zapalniczki czy zimne ognie, w górę wyciągnęły się rece z komórkami, aparatami i kamerami.

* * *

Kiedy w połowie lat 90-tych stocznia kupiła udziały w spółce Międzynarodowe Targi Szczecińskie, ani razu nie skorzystała z możliwości rozwinięcia kontaktów kooperacyjnych, a imprez targowych choćby dla swoich partnerów gospodarczych nie zorganizowała. Mogła przecież pełnić rolę "rdzenia", siły napędowej klastra  przemysłowo-naukowego STOCZNIA SZCZECIN. To pojęcie było znane, znane były również konkretne doświadczenia.

Takich inicjatyw polegających na wspieraniu kooperantów-partnerów nie było, a przecież wiadomo było, że szczególnie w tej branży łaska rynku na pstrym koniu jeździ i można było się spodziewać cyklicznego, rynkowego tąpnięcia. Spółki-córki stoczniowe były ruchem w tym dobrym kierunku, ale nikt się zapewne nie spodziewał takiej żarłoczności polityków, takiego popytu socjalnego na stanowiska w radach nadzorczych i zarządach.

I szczecińskiego noża w szczecińskich plecach też nie, bo zwykle najgorszy jest wróg czy złodziej to  domownik, tu już nie ma mocnych, zawsze znajdzie okazję żeby skutecznie uderzyć.

* * *

Naprzeciwko wodowanego statku na podeście dogasa ognisko, nie wiem co się tam pali, został jakiś stelaż, jakiś szkielet. Ludzie patrzą na statek, dopiero kilka rozmów obok mnie zwraca na to uwagę, spoglądam w lewo. Stoję przy długiej rampie Ekspedycji. Po lewej stronie kilka transparentów, o PO, o Tusku. Nic dobrego. Po wodowaniu, flagi "Solidarności" przeciskają się przez wychodzący tłum. Są nieśmiałe oklaski ale zaraz gasną. Szczecin chce obejrzeć to ostatnie wodowanie, nie przyszedł na wiec. Zainteresowani tą dermonstracją są właściwie tylko fotoreporterzy.

Czy Szczecin kupiłby akcje nowej stoczni? Czy w Szczecinie znalazłyby się prywatne pieniądze na budowanie kolejnych statków? W roku 39, 70 lat temu składalismy sie na ckm-y. Czy można sobie wyobrazić, że "złożymy się" na statek? Szczecinianie nie biorą tego pod uwagę, nikt ich o to nie zapytał.

Patrzę na szczecińską stocznię i myślę o mieście Gdynia, zbudowanym w ciągu 20 lat. Nasi przodkowie, łopatami i taczkami zbudowali miasto i port w ciągu 10 lat, a my nie potrafimy zbudować stoczni w ciągu 20 lat.

* * *

Jeżeli przeżyjesz kryzys, to wyjdziesz z niego silniejszy. Ale kryzys to nie choroba, którą czasem wystarczy "wyleżeć" i coś tam łykać. Kryzys to wyścig, kto wytrzyma i nie odpuści, wygra. Kryzys to nie choroba, tylko jej skutek. Być może w końcu to aktualny kryzys sprowadzi łaskę myślenia w kategoriach szerszych niż rozwiązanie problemu: co będą robić stoczniowcy? A co robią szczecińscy rybacy?

Nie wolno doprowadzić do „rozmontowania” stoczniowego potencjału. Ów potencjał tworzy również zaufanie pracowników do firmy.

Jednym z pomysłów na zażegnanie kryzysu w stoczni może być klaster STOCZNIA SZCZECIN EUROPOMERANIA i na to być może znalazłyby się europejskie, polskie, samorządowe i niemieckie pieniądze. Ale to nie może być projekt lobbystyczny czy towarzyski albo i socjalny, a tylko i wyłącznie projekt gospodarczy, który po obu stronach granicy da miejsca pracy i nowe możliwości rozwoju gospodarczego, a kooperantom pieniądze.

Nikt nie spytał stoczniowych kooperantów czy będą zainteresowani współpracą to i nie wiadomo co o tym sądzą. Nie wiadomo w czym może być im potrzebna ta nasza stocznia. To tylko dostawcy, a nie partnerzy.

Potrzebne są pieniądze na przetrzymanie, sfinansowanie stoczniowej produkcji i uruchomienie powiązań kooperacyjnych. Dopłacać do stoczni w tym kształcie nie ma sensu, bo kiedyś tych pieniędzy znowu zabraknie i ktoś ostatecznie kurek zakręci. Sfinansować program przemysłowo-usługowy klastra, to zupełnie co innego. Ale na końcu muszą pojawić się miejsca pracy i zyski. Teraz jest czas na wskazanie naszym partnerom z Niemiec choćby, na taką możliwość jaką daje kooperacja w ramach stoczniowego klastra.

Spotkany Andrzej Markowski: Szkoda, że spotykamy się w takich okolicznościach.

Ja: To nie jest ostatnie wodowanie w tej stoczni.

AM: Ja też tak myślę. Pozakładałem się, że nie jest to ostatnie wodowanie.

Ja: Wszystkiego dobrego Panie Prezesie...

Czy zwiększony obrót płynnym gazem, nie będzie wymagał floty dodatkowych tankowców i czy nie będą potrzebne zbiorniki i inne urządzenia w terminalu gazowym w Świnoujściu? Oczywiście są takie pomysły eksperckie, ale nie trafiają na lokalny rynek polityczny. Wprowadzenie do stoczni zleceń z gazowej branży to ciekawa i zachęcająca inwestorów perspektywa.

Zwykle jest tak, że przewracamy się o nasze możliwości, są one przeszkodą na naszej drodze pełnej wygodnych przyzwyczajeń. Takim wygodnym obyczajem obywatelskim jest kopać prezydenta, marszałka i posłów. Dla sprawiedliwości trzeba też przywołać w tym miejscu równie nieskutecznie co obywateli, zatroskane twarze posłanek i posłów, radnych i innych osób odpowiedzialnych za naszą stocznię. Ale wróćmy do ulubionego, obywatelskiego sportu czyli kopania.

* * *

Kapitan ż.w. Marian Langowski nakręcił film i zrobił zdjęcia na pochylni, kiedy Janeczka robiła ślady na smarze.

Szwagierka kapitana pracuje w firmie, która wczoraj dostarczyła tłumiki do zwodowanego właśnie statku. Za kilka  dni taka sama, ostatnia dostawa dotrze do stoczni w Gdyni. Obiecał, że dostanę ten film. Kiedy go obejrzę; sam czy z dziećmi? Syn kapitana i my zabieramy na pamiątkę smar z pochylni, którym smarowane są płozy i tory.

Nie ma już czasu na wydzielanie dystansujących od władzy przymiotników i innych obrazowych określeń – debil, cham, głupol, ubol, młot, burak, świnia, radny, poseł, bo stocznia pada. Trzeba pomyśleć i zrobić. Aha, jest jeszcze takie ulubione słowo - złodziej. Ale posłowie i radni to żadni specjaliści od stoczni. żaden, żadna z nich nic nie przyspawało, ani nie wytrasowało, nie posmarowało smarem torów i nie wybiło stoperów, i nic nie zaprojektowało, i nie sprzedało żadnego statku. I pewnie nie wiedzą co to jest kibok.

Specjaliści od stoczni są w stoczni. Wiem co mówią zatroskani politycy, a nie wiem co mówią ludzie ze stoczni. Jakie mają rozwiązania? Wiec stoczni nie zbuduje, też warto o tym pamiętać, bo jeszcze żaden nie zbudował. Czekamy na publiczne wypowiedzi tych co „są solą ziemi i morza tego regionu.” Andrzej Ryżan / MEA. Dobrze powiedziane.

* * *

Janeczka prosi, żeby przeczytać napis na Tablicy Stoczniowej. Pod Tablicą trumienka z krzyżem pomalowana czarnym lakierem stojąca pod tablicą. Symbol upadku stoczni. Teresa mówi, że Janeczka nie zrozumie co znaczy "poległym". Jeszcze nie musi widzieć co to znaczy, ale jestem pewien, że kiedyś o to się spyta. Żegna nas wiosenna mżawka. Może nie specjalnie na początku przyjemna, ale optymistyczna, ożywcza.

Pomysły zbudowania w oparciu m.in. o stocznię szczecińską klastra morskiego pojawiły się w Polsce w 1994 roku, tuż po uruchomieniu takiego wynalazku w Danii. Przecież stocznia szczecińska – mam na myśli stocznią zarządzających, w tym sił związkowych - dobrze o tym wiedziała. I nic. A jeżeli nie wiedziała, to tylko źle o niej świadczy.

Jeżeli ty nie zainteresujesz się polityką, polityka zainteresuje się tobą; mniej więcej tak brzmiało światłe słowo Wielkiego Winstona.

Nie ma co mówić w koło Macieju o winie i karze, trzeba mówić o niezbędnej w tej kwestii odpowiedzialności.

Jeżeli już mówić, to tylko szczerze.

 

Wojciech Hawryszuk 27 lutego - 7 marca 2009 roku.

Zdjęcia: Teresa Hawryszuk

, www.hawryszuk.pl

* Pod koniec pisania tego tekstu, poszukując dobrych, szczecińskich przykładów natrafiłem na stronę http://www.mea.szczecin.pl/klaster.htm, gdzie znajdują się profesjonalne ekspertyzy dotyczące Zachodniopomorskiego Klastra Morskiego, zawiązanego w 2008 roku jako stowarzyszenie. Polecam.

** określenie "spaźniać się" to coś gorszego od zwykłego spóźnienia, to spóźnienie bez wyraźnej przyczyny, takie rozlazłe, leniwe i rozmamłane.