Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

[...] dzieci to wyłączna sprawa odpowiedzialnych rodziców. Wstyd, aby wychowaniem dzieci obarczać całe społeczeństwo. Rząd nie rozumie tego, co zrozumieli Polacy. Odpowiedzialni rodzice wiedzą, ilu dzieciom mogą zapewnić godne życie. Działania rządów tymczasem są sprzeczne z celami rodzin, ponieważ państwo interesuje głównie hodowla współczesnych niewolników – rzesz ludzi, które będą pracowały na nasze emerytury. To uwłaczające, zwłaszcza że mniejsza liczba dzieci równa się szybsze bogacenie się społeczeństwa w przeliczeniu na obywatela. Nie wspominając o tym, że istnieje niewykorzystany potencjał migracji, który można uruchomić. Wybieramy jednak bezczelne rozwiązanie przekazania dzieci na utrzymanie społeczne.
Ekonomista: Program 500 plus to powód do wstydu. Przerażające, że popiera go większość Polaków
20 kwietnia 2016, 18:19 | Aktualizacja: 24.12.2016, 17:11
źródło: Dziennik Gazeta Prawna

Police, 2 maja 2008. Kilka uwag ogólnych i szczegółowych. Spisane podczas koncertów, uzupełnione notatkami domowymi, a nawet jak się okazuje, wspomnieniami sprzed 35 lat.

 W Policach 2 maja, podobnie jak przed rokiem, ale skład estradowy zupełnie inny. Chinook. Duża formacja z Dębicy. Występ Sylwii Siłki i kolegów był do końca niewiadomą wielką. Kawał drogi, trzeba załatwić w miarę tani transport, 700 km w jedną i 700 km z powrotem. Ale przyjechali, i to jest nasz wspólny sukces. Pani Sylwia szalała na scenie, ale niestety, nie przekonała nas, że powinna wejść do finału – tego akurat festiwalu, który poszukuje po prostu piosenek. świetnie, że do nas dotarli, ale następnym razem powinni przywieźć piosenki, zwłaszcza, że pani Sylwia to dynamit, (tylko bez skojarzeń z laskami bardzo proszę), i powinna śpiewać dla radia. Ciekawy głos. Powinna, ale te utwory rockowe, które usłyszeliśmy w Policach, będą miały problemy żeby gościć w „zwykłych” stacjach. Muzyka to dla wielu wykonawców wyłącznie hobby. To piękne hobby, bez wątpienia. Szkoda, że tylko hobby, bo Chinook to dobra fabryka, niezależnych specjalistów. Przywieźcie w przyszłym roku kawałek rockowego, melodyjnego ciasta z dalekiej Dębicy. Bo my nie mamy żadnych uprzedzeń co do żadnych gatunków muzycznych.

Trio znane z ubiegłego roku – Chocking Hazard. Pamiętamy piosenkę „Baobaby”. Było blisko do rekomendacji, piszę to bez kurtuazji. Tu może trzeba słów kilka o sposobie oceniania. Jeżeli mamy oczywisty dla wszystkich przebój, to raczej dajemy jedną rekomendację. Nie staramy się dawać „rekomendacji pocieszenia”. Jeżeli siły są wyrównane, to mamy prawo do rekomendacji trzech piosenek. I tak się podczas „majówkowej” tury koncertów eliminacyjnych w Nowogardzie. Decyzję o finale podejmiemy później. Wróćmy do szczecińskiej grupy Chocking Hazard. Najciekawsza była piosenka „Cyniczny siewca”, pastisz w stylu lat 80-tych. Myślę, że nie do końca udane nagłośnienie spowodowało, że wiele zaplanowanych przez muzyków „smaczków”, nie trafiło do jurorskich uszu. Był problem, bo „Cyniczny siewca”, i „Rana” Curcumy, i „Przy stole” Fat Belly Family to równorzędne typy do rekomendacji. Ale „Płaszcz” grupy Schody z Podlasia, był zdecydowanie najlepszy. Czterech rekomendacji dać nie mogliśmy, a pominięcie jednej z wymienionych piosenek byłoby błędem i niesprawiedliwością. Zbiorowa odpowiedzialność artystyczna? A jak postąpilibyście w takiej sytuacji? Mamy zbudować program koncertu finałowego po to, żeby wypromować nie tylko finalistów, ale pośrednio wszystkie zespoły biorące udział w festiwalu Gramy. I dlatego zespoły występują, a my jesteśmy w tej niewdzięcznej sytuacji, że musimy oceniać. Na szczęście jest jeszcze przyjemność słuchania koncertów i poznawania ludzi.

Curcuma ze Szczecina, kolejne pozytywne zaskoczenie. Najciekawiej „kombinująca” formacja tego koncertu eliminacyjnego. Bezwzględnie polecamy koncerty. Widzimy jasną przyszłość. Jeszcze chwila i na scenie pojawi się rasowa, rockowa kapela. Nie wiem, kto miesza w tym muzycznym kociołku, „nie ma czasu pogadać” - to już standard tych tekstów, ale to naprawdę nieźle się zapowiada. Zabrakło linii melodycznej. To kolejna mantra festiwalu. Muzycy z Curcumy to ludzie, którzy mają pojęcie o aranżacji, poszukują, a do tego to kapela 30-to latków, która nie chce tracić czasu na hałasowanie, tylko zajmuje się muzyką. Miło było poznać.

Atutem Fat Belly Family jest wokalista łukasz. Wcześniej Day Tripper. Pisałem o ich koncercie w Kontrastach, występowała też wówczas Lipa z Miodem. Te dwie formacje miały wziąć udział w Gramy 2008, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Szkoda, bo to były przyzwoite formacje szczecińskie. Na tym koncercie w Kontrastach posłuchałem „mięsistej” muzyki i rasowych wokalistów. Mam nadzieję, że te „projekty” odżyją. Fat Belly Family. Jak można mając tak dobrego frontmena, niebanalne teksty, zapomnieć o melodii. Tyle o FBF. Na Festiwalu pojawiło się wielu dobrych wokalistów. Zwykle dominują kobiety, ale Panowie biorą srogi rewanż. Tylko te nieszczęsne melodie. Takie zapatrzenie w siebie, granie tylko dla siebie i dla grupki zakochanych fanów, do niczego nie prowadzi. Te dobre kapele są tego właśnie przykładem. I wiele innych też. Technika to za mało, żeby randka się udała. Potrzebne są kwiaty, przyciemnione światło, kwiaty, nastrój i wiele innych drobiazgów. To właśnie jest aranżacja.

Pozostaję z niezmiennych szacunkiem do wszystkich artystów. Ale sukces, szczególnie w tej branży, potrzebuje pracy i wrażliwych specjalistów. Nie da się zrobić kariery z marszu. Pamiętam rozmowę profesora Bardiniego z zespołem Brylantowe Spinki, czyli m.in. Krzysztofem Piaseckim, a miało to miejsce na krakowskim rynku, w 1973 roku. Powiedział wówczas pan Profesor, Juror krakowskiego festiwalu, że ta świeżość, dowcip, to tylko jednorazowy sukces. I Krzysztof Piasecki zrobił karierę dopiero teraz, kilka lat temu, kiedy się nauczył. To samo można powiedzieć o nieco starszym Andrzeju Poniedzielskim. To inny rodzaj sztuki estradowej, ale praca jest pracą. Należy ją wykonać, jeśli ma się zamiar z tego żyć. I jeżeli nie che się marudzić i zwalać wszystkiego na układy. Dlaczego miernoty, gwiazdki jednej nocy, zdominowały polską estradę, ano dlatego, że zdolniejsi żyją w poczuciu krzywdy, niedocenienia i mają za dużo tych, co są gotowi ocierać łzy niepowodzenia, zawsze i chętnie. Jesteście zdolni Panie i Panowie, tylko to za mało, żeby zrobić karierę na zawodowej estradzie, musicie tego chcieć.

Wojciech Hawryszuk