Słuchając Carli Bruni 30 października 2007
Rzecz, powiastka o stadionie.
Kiedy dziennikarze kręcą tym kocim ogonem, a zwierzę miałczy przeraźliwie i niezrozumiale, patrzę na te połajanki i przepychanki, jak nieoczekiwanie trzeźwy na pijanych na imprezie. W takim patrzeniu jest zwykle wiele niezrozumienia, tym samym brak pobłażliwości. Nie rozumiemy dosyć wolno opowiadanych dowcipów. I denerwujemy się czekając na pointę. A jeszcze bardziej, kiedy nie może się ujawnić. Pointa. świat alkoholowej imprezy jawi się dla trzeźwego, jako inny wymiar, gdzie czas biegnie 4 razy wolniej. Te uwagi to uwagi osoby, która weszła na imprezę, ale z różnych powodów postanowiła się ostatecznie jednak nie napić.
Tyle, ile szajby w tej dyskusji, to dawno nie było.
Zacznijmy od pani Prezydent.
- Pytanie nr 1
Po cholerę zaczęła gadkę o nowych lokalizacjach, skoro nie mogła ich konkretnie pokazać?
- Pytanie nr 2.
Stadion ma być narodowy czy warszawski?
- Pytanie nr 3,
Ile będa kosztowały grunty na peryferiach, kiedy je już wskaże PP?
- Pytanie nr 4
Co właściwie w tej sprawie - budowy stadionu w Warszawie - zrobił PZPN, pan Lipiec, wszyscy premierzy razem wzięci i prezydenci Warszawy? Ministrowie promocji, dziennikarze, wrotkarze i piłkarze. Czy wszyscy oni mają odrobinę wstydu?
PS Ciekawe jak wygląda Carla Bruni? Chwileczkę, poszukamy.
Tu Pan Bóg nie żałował. I wielkie dzięki.