Prawie ikona bylejakości, odpadkowości PRLu. Ale wszystko można sprowadzić do pokracznego wyglądu i smaku. Przed bylejakością tej potrawy chroniono się w ten sposób, że na niektóre M. w niektórych miejscach uważanych za restauracje mówiono - "Pożarski", myląc skutecznie nieświadomego zasadzki marketingowej konsumenta.
To nic innego jak zmielone mięso, czasem - często słoninka lub boczek, bułka sucha ale namoczona (co dziwactwo) i lepiszcze czyli jajko. Kiedy kuszą brunatną skórką, przy kolorowym groszku z marchewką, to cieknie ślinka. I ziemniaczki. Ale kiedy przeważnie bierzemy kęs z „państwowych” mielonych, ślinka się cofa. żeby tylko... A w garmażerkach kilogram tych czasem elasycznych jak podeszwa specjałów (niemieckie nie lepsze) Mówmy o rzeczach przyjemnych. Do tego mielonego mięsa (wszystkie warianty dopuszczalne – drób, ryby i inne ssaki – byle świeże, można mieszać) dodajemy ulepszacze, a przede wszystkim cebulkę. Surową lub podsmażoną, są różne szkoły. Mokrą bułkę co była sucha, wyciskamy pracowicie i całość mieszamy łapamy. Formujemy kulki, placuszki, jakieś formy cylindryczne i smażymy najlepiej na smalcu. Jeszcze uprzedniej obtaczamy w suchej bułce, niektórzy w mące, kaszy, płatkach zbożowych, strugany seler, pewnie w mielonych orzechach. Mistrzynią mielonych z wieprzowej łopatki była moja nieboszczka babcia Stanisława, której skubałem te mielone, co przeszło na moją córkę Teresę. Nieboszczka robiła takie jak dłoń, duże. Nożem robiła kratkę i tym samym nożem (miała tylko jeden nóż) przewracała je na patelni. Do ulepszaczy, dodatków do mielonego należy zielona pietruszka, żółty ser, kasza gryczana, grzyby, skwarki, jakieś warzywa korzenne, czosnek. Do formowania przydaje się miska z letnią wodą, żeby zwilżać ręce. O klopsikach, stekach, kapuście, papryce (faszerowanych) nie wspomnę, bo nic innego a jedynie inna obróbka cieplna – gotowanie albo duszenie lekko obsmażonych. Będą smaczne ale mięso musi być świeżo zmielone i świeże, nie jakieś tam odpadki. Przyprawy klasyczne – pieprz czarny (dobry tłuczony), sól, odrobina gałki, pieprz korzenny – też nie za dużo. Mielone z kiszonym, dobrym ogórkiem (np. z „Kunca korytarza” w Szczecinie na Zamku), z sałatą i wszystkim co ślina na języku podpowie.