Zupa rybna 2.0
-
Wywar został sporządzony na płetwach i szkieletach z wyfiletowanych 3 karpii, (każdy ok. 2 kg – początkowo karp nie szkielet.) oraz z 2 karasi całych (ok. 1,6 kg). Znalazły się w zamrażarce chyba leszczowe łby i karpiowe. Gotowało się to wszystko ok. 3 godzin powolutku. Karasie - całe tusze zostały wrzucone prawie na końcu.
-
Część wywaru poszła do ryby w galarecie, a druga do naszej zupy. Mięso na szkieletach opadło, a do dalszych działń nadawały się te karasie. Oskubanie karasi z mięsa i usunięcie zdecydowanej ilości małych i dużych ości zajmuje trochę czasu. W zasadzie taki wygotowany karaś nadaje się do zagęszczenia zupy, mięso się rozpada. Do zupy potrzebna jest ryba – tym razem były to - amur i łosoś – w sumie ok. 2 kg (zakupione w sobotę rano), które zostały zamarynowane w białym pieprzu, czosku i cebuli na 5 godzin. Miały być jeszcze kiełbaski rybne ale za każdym podejściem do zupy, w sobotę i w niedzielę, zapominaliśmy dodać.
-
Uwaga odnośnie cen. 1 kg dorodnych karasi kosztował w sklepie 5 zł, tyle samo co 1 kg karpiowych łbów. Wybrałem całe ryby, skrobanie poszło szybko. Trzy wielkie karpiowe szkielety, te karasie oraz płetwy i łby zdecydowanie wystarczyły żeby ugotować ok. 3,5 litra dobrego wywaru.
-
Amur nie był wyfiletowany, a dostępny tylko w formie płata. Czekała mnie zatem zabawa z kombinerkami i wyciąganie tych dużych „sztachańców” na siłę.
-
Przed dodaniem zamarynowanych amura i łososia (w sobotę 1 kg fileta łososia kosztował 44 zł, wystarczyło 20 dkg.) do zagotowanej zupy, dodaliśmy podsmażoną cebulę od tej marynaty. Z nowości to była papryka świeżą oraz sproszkowana papryka wędzona ok. 3 kopiastych łyżek. Można było mniej, bo wędzonka była zbyt wyczuwalna. Czyli – raczej zwykła słodka papryka. Ale za to zupa miała bajeczny kolor. I jeszcze jedno – dodałem 3 łyżki kiszonych ogórków, ale pociętych uprzednio a następnie kiszonych. Jak się okazało tych kiszonych ogórków można było dodać dużo więcej – nawet 6 kopiastych łyżek.
-
Na smak i esencjonalność tej zupy miała wpływ liczba gatunków – amur, karp, łosoś, i karaś i chyba leszcz. Chciałbym ugotować kiedy smak na jazgarzach i okoniach, podobno to jest dopiero święto.