Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Mirosava została wyselekcjonowana przez Ryszarda Ziarkiewicza na słynną wystawę Ekspresja lat 80. w BWA w Sopocie (1986). Od tej wystawy datuje się trwający dziesięć lat okres bezwładzy, czas, gdy jedna władza się właśnie demontowała, a ta nowa jeszcze się nie zainstalowała. W tym czasie sztuka w naszym kraju rozwijała się najlepiej. Po 1996 roku polityka znów zaczęła wtrącać się w sztukę. W każdym razie Mirosava powiedziała Ziarkiewiczowi, że ma kolegów, którzy malują i grają w zespole. Śpiewała czasem własne teksty u nas w Sternenhoch. Zostaliśmy dołączeni do tej wystawy tylko dzięki Mirosavie, która pokazała w Sopocie osiem czy dziewięć map, tych, spośród których trzy znalazły się zresztą także w Muzeum Śląskim. Później zarzuciła działalność malarską. Być może uznała nasz wspólny okres za studencki wygłup. Obecnie jest nauczycielką w Puławach, wychowuje trójkę dzieci i pisze wiersze, które publikuje w poważnych pismach i na blogu poetyckim.
Zbigniew Libera To nie są tak naprawdę poważni artyści. Rozmowa Roberta Jarosza w katalogu do wystawy Nie jestem już psem w Muzeum Śląskim. 17.08.2018

SOOBIE-DOOBIE - Choszczno, HYBRYDA - Szczecin, RABARBAR - Lublin, SALUMINESIA - Sopot, DOM CUDÓW - Kraków/Warszawa/Oświęcim, BEATA ANDRZEJEWSKA - Myślibórz.

Słowiańskie Granie

Soobie-Doobie. Granie "turystyczne", dla relaksu. Jak się rozpędzą, to nieźle im wychodzi. Jednak - jak na razie wszytko zbyt monotonne, zagrane na jednej nucie; blues to też piosenka, wystarczy przywołać przed małżowiny najlepsze standardy, najczęściej śpiewane przez tysiące wykonawców, niekoniecznie bluesowych. Ile w nich pomysłowości i prostoty. I to właśnie chciałem kolegom z  Choszczna polecić, izby w swoich kompozycjach i aranżacjach, kierowali się podobnymi zasadami. I jeszcze jedno, jak się ma cztery gitary do dyspozycji, to trzeba coś z tym bogactwem zrobić. Co nie oznacza, że wszyscy muszą grać cały czas. Hybryda.  Możliwości zespołu, i możliwości wokalistki, to dwie różne możliwości. Jest taka pani śpiewająca - Lisa Ono. Proszę posłuchać. Innych Pań też, ale akurat ta Pani przyszła mi w tej chwili na myśl. Jestem mile zaskoczony Panią Wokalistką. Byle bez manier choreograficznych; trzeba się raczej zdecydować na jakieś elementy tańca. Jeżeli już. A możliwości jak widać są. Rabarbar. Bardzo dobrze grają, trio z Lublina, ale nie ma piosenki. Polecamy ten zespół właścicielom rock'n'rollowych klubów. Choć na dużej scenie też daliby sobie radę. Dom Cudów. Przedobrzyli, przesadzili z długością utworów. Szczególnie drugi utwór, zdecydowanie za długi, co się przełożyło na to, że i ostatecznie - pod koniec - nudny. Być może w innych warunkach, kiedy nie myślimy o piosence wyłącznie jako o utworze antenowym, szybkim, trwającym standardowe 3 - 4 minuty, słuchalibyśmy tych propozycji z większym, stosownym do włożonej pracy muzyków, zainteresowaniem. Ale pomysły muzyczne Pana z Elektronicznym Stolikiem, te wszystkie niezwykłe brzmienia, i dziewczyny śpiewające jak słowiańskie boginki wodne, znakomite. Znakomite. Byłem pod wrażeniem tych nagrań już w momencie, kiedy zostały zgłoszone przez zespół do konkursu. Kierujemy się jednak ostatecznie gustem, (musimy wybrać jedną piosenkę), skoro nie da się porównać różnych stylów muzycznych. I Saluminesia. Piosenkę "Monolog" usłyszymy w finale 22 czerwca. O mało co, a  wszystko by się źle skończyło, a to z tego powodu, że "gniazdo wpadło do środka (gitary)". Na szczęście aktyw techniczny gniazdo wyciągnął, temat zabezpieczył, i do końca występu wszystko działało bez problemów. Beata Andrzejewska. "Kiedy jest wszystko i cały czas forte, to nie ma jak zaśpiewać głośniej, stwierdził swego czasu Waldemar Baranowski, cytując swojego profesora ze szkoły muzycznej". Kiedy Pani Beata śpiewała cicho, ciszej, natychmiast robiło się nastrojowo, było kilka takich momentów. Wg mnie za dużo w tym śpiewaniu niepotrzebnego wysiłku. I chyba piosenkom brak indywidualności; nie - żeby nie miała jej Pani Beata, a tym sensie, że nie wykorzystuje jej w piosenkach. W każdym razie, ginie gdzieś cały nastrój jaki miał być.

* * *

Wreszcie kolejne covery potraktowane przez wykonawców z sercem. Ludowy "standard" polski "Byle za jakiego" Domu Cudów oraz "Pragnienie" Marka Grechuty - Saluminesii.
* * *

W finale - przypominam - wezmą udział: Skambomambo, 9PM, No hay banda ze Szczecina, Mr Idol ze Słupska, GigaDrum z Gorzowa Wielkopolskiego i Saluminesia z Sopotu. Aktualnie, w pojedynku Szczecin kontra reszta świata mamy remis: 3:3. Trzy stąd, reszta stamtąd. I to jest dobra informacja dla Szczecina.

* * *

Zastanawiamy się nad przyznaniem - zgodnie z regulaminem Festiwalu Gramy 2007 - "dzikich kart" piosenkom ocenionych wysoko przez jury, oprócz już zaproszonych do koncertu finałowego. Szkoda tych dobrych piosenek.

* * *

Pierwsi wykonawcy podczas pierwszych koncertów eliminacyjnych mają najtrudniej, ale też i najłatwiej. Na festiwalu, na koncertach pojawiają się coraz ciekawsze, i coraz lepsze piosenki. Jurorzy oceniają je w skali od 0 do 4 punktów. Ocena 4 punkty oznacza, że uważamy piosenkę za materiał na antenę, do wykorzystania w programie radiowym. I tych czwórek jest coraz więcej - to z jednej strony, a z drugiej - gospodarujemy nimi coraz oszczędniej. I dlatego ci pierwsi mają zdecydowanie lepiej.

* * *

Koncert eliminacyjny pełen niespodzianek związanych z instrumentami. Na próbie trzasnęła struna basiście z Soobie-Doobie (druga w  tym tygodniu), i - jak już wspominałem - gniazdo wpadło do środka gitarzyście Saluminesii. Dla porządku dodam, że koncert w Barlinku to była rewia niezwykłych kształtów gitar. Nie podejrzewałem nawet, że tak właśnie można. Zawsze coś.

*  *  *

Kilka uwag, w związku z uwagami.

  • Prywata i gust, to nie to samo.

  • Nigdy nie zakładaliśmy, że organizujemy festiwal dla amatorów.

  • Pierwsza edycja festiwalu nie kończy się na koncercie finałowym. Chcemy wydać płytę z piosenkami laureatkami, materiał DVD, będziemy się starali zainteresować nimi jak największą liczbę stacji radiowych; eliminacje i koncert finałowy to tylko etapy w promocji piosenek i wykonawców. Tak rozumiemy misję tej imprezy.

*  *  *

Ludzie mówią tak: tu Ich odrzuciliście, a to właśnie Oni mogą zrobić karierę. Każdy może zrobić karierę. Różne rzeczy się na nia składają. Trzeba jednak spytać, czy z tym repertuarem, i czy z tymi umiejętnościami. Z tymi muzykami w zespole. I tak dalej.

*  *  *  

Stawili się w komplecie, sześć drużyn muzycznych, stanęli w szranki, a  pan Ignacy obiecał ich nagłośnić. Tu konieczne podziękowania dla Piotra Huegla, którego koledzy sprawnie pracowali na scenie. Powiem tyle, że ta praca została zauważona przez zespoły biorące udział w przeglądzie. "Z Polski" przyjechały do nas zespoły profesjonalne, co dla rodzącej się imprezy jest ważnym,  pozytywnym sygnałem. To ważne również z tego powodu, że nie dusimy się we własnej doskonałości. Możemy poznać nowe pomysły muzyczne, pełnych pasji ludzi, którzy opowiadają o sprawach dla nich ważnych. Szczecińskie środowisko muzyczne nie przejawiło specjalnej ciekawości imprezą w "Słowianinie", chociaż pojawili się ludzie, którzy zawodowo, od bardzo wielu lat, zajmują się muzyką. Miło powitać. Młodzież ze szkoły muzycznej również.

 

   

Do zobaczenia w Choszcznie - 25 maja i w Pyrzycach - 27 maja 2007 r. 


Wojciech Hawryszuk