Tydzień 21_2007 / 038
* Tatarak * Poeta * Wałujew *
20 maja,
Zielone świątki bez tataraku. Nie widziałem w tym roku na ulicach.
Kot zaczął znaczyć całe terytorium mieszkania. Ja go trzebić nie będę. Poszedł na klatkę. Ma koleżanki i kolegów, a jak przyjdzie i będzie głodny to dostanie kocie jedzonko.
21 maja,
Komu jest potrzebna wiedza na temat współpracy Ryszarda Kapuścińskiego z wywiadem? Nawet jeżeli zrobił coś niedobrego.
Przy okazji obserwuję większą wyrozumiałość dla kolegi, ze strony starszych dziennikarzy.
Jeżeli ktoś myśli, wyobraża sobie PRL jako bandę ludzi po zawodówce, którzy walczą o pokój i socjalizm, a małorolni tłoczą się w czworakach, to się grubo myli, i wykazuje naiwność. Nie było Jamesów Bondów polskiej, narodowej moralności. Nie mieli szans. Najwięksi polscy rewolucjoniści PRL-u byłi związani z obozem władzy, i dlatego tylko przeżyli. I do władzy doszli. I chyba się opłaciło, czy nie? Jest takie moralizujące pytanie, czy wszyscy, którzy nadstawiali łba, i mieli coś do powiedzenia, mają nadal. Czy koledzy o nich pamiętają? Coraz częściej łapie się na tym, że myślę sobie: to w końcu ich sprawa.
Co robi odważny człowiek Jan Kelus? Czy zostanie wydrukowany znaczek z jego podobizną?
22 maja,
Dla walki Wałujewa z Szagajewem zostawiłem wszelkie inne bogactwo telewizyjne. Podstawowym problemem Szagajaewa było to, żeby się nie bał tego wielkoluda Wałujewa (był od niego o 30 cm niższy), o niezbyt miłej powierzchowności. Nie wiem nawet kiedy była ta walka, ale to ciekawy boks. I walka prowadzona fair. Ale to Wałujew przegrał, a nie Szagajew wygrał.
23 maja, 24 maja,
25 maja,
Zaskoczył mnie Olek Różanek. To, że nie jest to człowiek przeciętny - wiedziałem. I do tego śpiewa. Tak dobrej wersji kołysanki Krztsztofa Komedy sdawno nie słyszałem. Absolutne zaskoczenie. Miło jest sie dziwić.
26 maja,
U Lisickiego w Dominikowie. Będą niebawem szczegóły. Dzień bez miasta. Są tam niebieskie żaby.