* Wracamy przez pół Polski * Fatalny sandacz * Breinitzer * Andrzejki * Robotica * Koń trupioblady * Bim Bom * Lux perpetua *
26 listopada
Piękna pogoda, mało TIR-ów, i jeden niepotrzebny patrol policji w Oplu Vectra koloru czarnego, przed Baszkowicami. I jeszcze ryba była do bani, bo kucharz do nadania smaku smacznemu sandaczowi używa wyjątkowo francowatej - inaczej nie da się jej określić - posypki typu kucharek, co pasowało jak pięść do karety. Agresywna..., a tam bez sensu zupełnie. Jako surówki podano dwa rodzaje kapusty białej, jedna kiszona, a druga surowa. Wyobraźnia kucharza jak z drewna. I w końcu zaczęła mrugać lampka z kluczem płaskim, i radość podrózy diabli sobie wzięli i się napaśli za jałowcem.
Zapominamy z Ewą po raz kolejny o rocznicy ślubu. Ale sobie przypominamy. Głosowanie. Piotr Krzystek prezydentem M. Szczecin.
To do jutra. Zapraszam na kawę o ile nie ma innych ważniejszych zadań.
27 listopada
"Brenitzer albo tamta wina" Hansa Fricka z 1965 roku. Naturalistyczna spowiedź Niemca, pracownika obozu koncentracyjnego. Wtedy musiała zrobić wrażenie natarczywością obrazów i wspomnień. To forma. Ale treść też była nie do przełknięcia dla dobrze wychowanych Niemców. Teraz, kiedy telewizja transmituje wszystkie tragedie na żywo, po wietnamskich filmach, po okropnościach ostatnich bałkańskich wojen, ta książka nie szokuje znadto. Z pewnością czytelnika szokuje owa natarczywość, jak z sennych koszmarów. To taki niemiecki sen, który śnią wszyscy, nie wszyscy pamiętają tuż po przebudzeniu, a większość chciałaby zapomnieć. "Przypomniał sobie Trubancka, byłego kelnera, który w przeciągu jednej nocy powiesił trzydzieści sześcioro żydowskiech dzieci, po kolei wynosząc je z baraków, w których spały." Spektakl zrealizowany w polskiej telewizji w 1971 roku. Książkę można znaleźć wyłącznie na aukcjach antykwarycznych. Dobre opinie Ericha Marii Remarque'a.
Przeglądam książki z biblioteki dziadka Henryka stąd "Breinitzer" polecany swego czasu przez Wolną Europę. A to wedle WE Dziadek kupował książki.
28 listopada
Rocznica spotkania w Teheranie i IV rozbioru Polski. Zawsze nie ciekawi na czym polega przyjaźń polsko-amerykańska i czy możliwa jest przyjaźń polityczna. To banał, ale co roku ta data podnosi mi ciśnienie. Już nie chcę prównywać tego handlu z innymi zdarzeniami.
święta atakują. Mogłyby tydzień zaczekać, a jeszcze lepiej dwa tygodnie. żeby były prawdziwą niespodzianką.
Ciekaw jestem zmian w magistracie. Zdaje się, że zapowiada się cichy, czteroletni pogrzeb. Brydżyści wiedzą, co to takiego.
29 listopada
Andrzejki. Andrzejki są w wigilię Andrzeja. To właśnie dzisiaj.
Robotica. Polecam program w Discovery Science. Pojedynek robotów. Pomysłowość twórców programu, nie mówiąc o projektantach i wykonawcach modeli sterowanych zdalnie. W dzisiejszym odcinku zwyciężył Wściekły Kundel, pokonując Mechanicznego Maniaka. Emocje jak na torze.
Trzeci tom opowieści Andrzeja Sapkowskiego o Reynanie Bielawie Lux perpetua. Początek niemrawy. Pogrom Czechów we Wrocławiu. Sapkowski w tych wszystkich powieściach mówi: nic się nie zmieniliśmy.
Teraz Steven Segal. Ten jak bije - to już bije. Gino. Ojojoj, ale szlachtuz. "Jadłeś juz dziś śniadanie? - Nie. - To dobrze, bo czeka cię niemiły widok." Zaraz będzie po wszystkim, w robocie będzie śrutówka. "Dziwię ci się, że nie brzydzisz się i możesz jeść". Ostrzelił mu nogę tą śrutówką. Cholera. Lodówka cała we krwi. Ritchi (William Forsythe - wieczny psychopata filmowy) nie mógł nożem, wziął patelnię. Nie udało się, zginął od korkociągu wbitego w czoło. "Zabij wszystkich Bóg się nimi zajmie". - napis na samochodzie. Ciekawe co zagra jak już mu posiwieje ta słynna kitka. John Wyne już nie nadążał za akcją w swoich kryminałach.
STEVEN SEAGAL & THUNDERBOX WORLD TOUR The tour will begin in January of 2007 and run through the month of March. Below are the dates currently scheduled and more will be added. This is a complete and official list of those dates. http://www.stevenseagal.com/ i polska
On również śpiewa jak się okazuje, bluesa. "Aligator ass" choćby, tytuł niepokojący.
http://www.film.org.pl/prace/seagal.html "W 2005 roku Steven Seagal wydał płytę "Songs From The Crystal Cave" - zbierającą całkiem pochlebne recenzje mieszankę bluesa, folku i muzyki etnicznej. Gościnnie wokalnie udzielili się m.in.: Stevie Wonder (!), Stitchie i Tony Rebel." No proszę.
30 listopada
Złote drużyny z Meksyku i Montrealu: Stanisław Gościniak, Edward Skorek, Tomasz Wójtowicz, Marek Karbarz, Zbigniew Zarzycki, Rybaczewski, Bosek, łasko, Stefański, Bebel, Gawłowski, Sadalski, większość nazwisk pamiętamy. Teraz Gruszka, Wlazły, Sikorski, Zagumny. Czy będą zapamiętani i pamiętani przez 30 lat, pewnie się nie dowiem, chociaż nic nigdy nie wiadomo. Wojciech Drzyzga - z którego składu?
Dla Andrzeja
Andrzeju - Czarodzieju
W Andrzeju nadzieja
Na kolację sieja
Może być sielawa
Też pyszna sprawa
Do tego lekkie winko
Z grzeczną dziewczynką
Ona coś miłego powie
A nikt się nie dowie
Dobra ideja
Dla Andrzeja
Może i dla Justyny
Też ma imieniny
Andrzejom ' 06
Ku północy. Kiedy cwałowałem przez kanały, natrafiłem na cyrlice, film rosyjski, "Jeździec imieniem śmierć". Początkowo myślałem, że jest to film z przełomu wieków na podstawie kryminału ostatnio niezwykle popularnego autora rosyjskiego. Zaczęło się jak w Wenecji, scena z dekadenckiego karnawału, trąciło "Casanovą" Felliniego. Wielka różnorodność, naturalnych twarzy, podrózowione, podkreślone. I twarze wielkorusów, główne osoby dramatu. "Plewat' na ljubowl" to pierwsza charakterystyka bohatera żorża (Andriej Pankin) w typie Harveya Keitel'a z "Pulp fiction" Tarantino, wąsik skopiowany jak się patrzy. żorż jest dowódcą grupy bojowej terrorystów. Rewolucjoniści są dobrze ubrani i widać starcza im na dostatnie życie. Carscy oficerowie jak spod igły. Kolor, szamerunki. Mieli czego żałować biali. Dużu scenograficznych szczegółów (Ludmiła Scenki rodzajowe - herbata pita ze spodeczka; tak mnie dziecięciem będąc nieboszczka Stanisława schładzała gorącą herbatę. Rosjanie pijący gorącą, gorzką herbat, przegryzają cukrem. To rzeczywiście smakuje lepiej i inaczej; w "Po godzinach" też podają do herbaty (niestety z torebek, ale na szczęście w dużych kubkach) brązowy cukier w kawałkach, w malutkich miseczkach. Kostiumy znakomite. Choćby piękna płócienna haftowana koszula nocna bohaterki Erny; to tancerka kabaretowa produkująca bomby. Bohaterka wkłada do nosa kokainę maleńką, łyżeczką zdobioną emalią. Piękna terrorystka zakochana bez wzajemności w żorżu
Wreszcie gabinet Wielkiego Księcia, biblioteka na antresoli; rzeźbione tralki. Jego mają zabić, bez specjalnego powodu. Dwóch terrorystów nie rzuca bomb, w karecie jedzie cała książęca rodzina, trzeci rzuca ale bomba nie wybucha. Fiodor ginie zastrzelony przez policjantów i tajniaków, schowany za sągiem brzozowych bierwion. Bomby umieszczono w bombonierkach. To jakiś żart?
Wcześniej, już na początku filmu, głowa terrorysty wystawiona w spirytusie, w wielkim słoju, na widok publiczny przed siedzibą Policji w celu identyfikacji - kto zacz?
Erna, utrzymanka i terrorystka, gra preludium deszczowe Chopina. Erna niekochana, Jelena, drobne jasne, piersi mężatka - ja ciebie nie pytam kogo całowały twoje usta - kochana; kocha teraz, dziś, nie mówi, czy będzie kochała jutro. Piękne kapelusze i za każdym razem nowe suknie. Na środku pięknego, bogatego mieszkania ordynarna wielka waliza z dynamitem. Krawaty, wiązane w jeden węzeł, też się nie powtarzają. Pościel z mereżką, chyba nie krochmalona, łożko metalowe jak marzenie. Z mosiężnymi gałkami. "Ty mnie nie kochasz, żorż... - Niepowodzenie za niepowodzeniem, a ty o miłości ! "
W operze orgia carskiego bogactwa, jest czego żałować. Postaci, fizjognomie, oryginały jak od Gogola. Ginie Wielki Książe zupełnie niezauważenie. Opera trwa, nikt nie zauważą tego faktu. żorż wraca do restauracji z kankanem. Pije, wódka jak być powinno podana w karafce. Kieliszki na stopce - jak być powinno. Pije, zakąsza.
Drugi atak na WK nie udał się, zginął policjant, który udaremnił, ktoś, kto przechodził, żebracy i terrorysta, student z Jarosławia - Wania. Książę bez draśnięcia. "Najtrudniej oddać duszę za swoich przyjaciół, nie ciało a duszę".
Nie wciąga mnie ta opowieść o terroryźmie, "Gorączka" Agnieszki Holland była zdecydowanie lepsza, prawdziwsza. Ważny dla mnie jest ten fotoplastykon, za sprawą telewizji i producenta. Ten terroryzm zdaje się być dodatkiem do scenografii Ludmiły Pusakowej.
Poeta w kawiarni "Alpejska Róża", w Petersburgu dedykuje i przesyła żorżowi na łubiankę (bohater trafił tam za zamachy przeciwko komunistycznej władzy) swój wiersz, który kończy się tak: " Rosochaty i ponury łoś z krzyżem między rogami. Wiersz nawet mi się podoba, dziękuję, ale co ja mam wspólnego z łosiem? - pyta w liście Autora terrorysta.
I jeszcze pociągnął mnie film Video Studio o Teatrze Bim Bom. Tylko cztery spektakle ("Ahaaaa", "Radość poważma", "Toast"i ?) i taka sława. Oni nie wiedzieli, że nie można. Jacek Fedorowicz ma ten sam zegarek (w 1955 r), który miał na I Zjeździe Solidarności.
I już nie mogłem zasnąć, bo na koniec jeszcze kilkadziesiąt stron Sapkowskiego.
1 grudnia
Piszę przy otwartym oknie, mamy grudzień, pogoda jak w marcu. Czekamy na śnieg. Te reklamy zabijają święta. W amerykańskich filmach, czarne charaktery nie lubia świąt Merry Christmas. I głosno o tym mówią. Pewnie białe też nie lubią tego handlu świętym Mikołajem ale nie mówią. I każdy Ci mówi, że możesz i powinieneś mieć wszystko. Z pwenościa nie możesz, a na pewno - nie powinienieś.
O 17 wywiadówka. Młode pokolenie potrafi zadbać o zminimalizowanmie szoku osób starszych. Wystarczy stopniować napięcie.
2 grudnia
Nasz pręgowany przyjaciel jest bardzo agresywny. Wszyscy są podrapani. A on niczym nie zniechęcony, atakuje nasze bose nogi.
Spotkaliśmy się wreszcie z Teresą Lubińską. Padło pytanie, czy będzie startować za cztery lata na funkcję prezydenta miasta. Cztery lata szybko miną.
Nie będę oglądał meczu z Brazylią na żywo. Nie ma mowy. Do tej pory nie oglądałem siatkówki na żywo, tylko powtórki, niech i tak będzie. I zawsze wygrywali.
Idiotyczny film z Al Pacino "Rekrut". Może Pacino nie ma pieniędzy, a może z kimś się założył, że w takim filmie też potrafi zagrać? Czekaliśmy z Ewą do końca, obstawiając dwa finały. Gra szpiegowska czytelniejsza od przygód Pyzy na polskich dróżkach. To nie jest nawet klasa B, bo tam liczy się jednak scenariusz i logika. Bez sensu. Wyjątkowy knot o tym jak ciężko zostać szpiegiem i jakie wątpliwości ma adept CIA. Tyle wystarczy.