Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Nie może być tak, że minister Fotyga milczy, a pan Giertych mówi.

Myśl przyłapana po prostu.     Mogą się zamienić po jakimś czasie.  Zamienic srebro na złoto, i odwrotnie.   Marzec 2007

*  Niepewność  *  Niecierpliwość  *  Wątpliwości  *  Paszkoty  *  Aborcja  *   Saddam  *  Kościół p/w św. Jana Ewangelisty  * Krótko o rowerku. *  A Migi latają... * Wiedźmy z Maryland  * Zielone galaxy *

5 listopada 

Saddam Husein po wyroku. "Teraz nie ma spacerów w Iraku."  "Tam może być jeszcze gorzej". Co ja mam teraz zrobić w tym Iraku, martwi się George Bush.

Bura niedziela w Szczecinie. Kto zrobi wreszcie herbatę, czajnik gwiżdże i nic. To takie proste, wstać, zalać, nasypać, albo rzucić herbatkę na uwięzi albo na smyczy. Chyba pójdę i dam dobry przykład młodzieży. Idę. 

40 rocznica wizyty X. Prymasa Stefana Wyszyńskiego z okazji obchodów 1000-lecia Państwa Polskiego w kościele p/w św. Jana Ewangelisty (5 listopada 1966 roku). Wystawa zorganizowana przez oddział IPN w Szczecinie. Wizyta X. Prymasa Józefa Glempa Przedstawiciele rządu, zaproszeni organizatorzy tych uroczystości sprzed 40 lat. I nikt o tym nie wie. W kościele sami starsi ludzie. Młodych prawie nie było. Szczecin nie wie o tak ważnej rocznicy. Szczecin o tym nie mówi. Gdyby nie Andrzej Kropopek też bym nic nie wiedział. Czy my z premedytacją nie szanujemy swojej szczecińskiej historii? Też przydał by się porządny remont. Na starych rycinach widać ten właśnie kościół przy ul. św. Ducha i katedrę św.Jakuba. Jan Szyrocki cenił akustykę tego kościoła. Tylko dzisiaj chór był zdecydowanie za mało liczny. Nie brzmiał jak należy.

Na ścianie przy Bulwarze Piastowskim  znajduje się kolekcja płaskorzeźb, zupełnie zapomniana. Jest skażona obyczajem upamiętnianiania kolejnych ton i wodowań, ale pomijajc teksty, to ładny kawałek miasta. Ciekawostka raczej nieuwzględniana w trasach wycieczkowych. Autokar ze starszymi turystami nie dojeżdża, brak zaplecza.

Bazyliszek, wierna albo ośmiornica wg starych rycin
Bazyliszek, wierna albo ośmiornica wg starych rycin

Sfotografował je młodzieniec Jacek Wójcik, przy okazji organizowanych 6 lat temu Jarmarków Rybnych. Pomysł plastyczny, architektoniczny niczego sobie, tylko klozetek zabrakło dla zwiedzających i ławek dla zmęczonych starszych i młodszych ludzi. Niekoniecznie tylko dla turystów.

6 listopada

Drogi ALT-Q. Nie piszę w ciągu dnia, ponieważ jestem poza stanowiskiem dowodzenia. Rano oprócz kilku awantur na konferencjach prasowych nic się w mieście nie działo. Owoce ujrzą światło dzienne jutro, a ja Ci powiem jak było rzeczywiście. Jak wiesz nie mam obyczaju pakować do Tygodnika treści politycznych. Nie jest to miejsce od tego wirtualnego świata, a od rzeczywistości. Jaka jest ta moja rzeczywistość taka jest ale moja, i chcę żeby była niezałgana. Polityka jak wiesz (biorąc swego czasu w niej udział) jest daleka od szczerości, nie mówiąc o prawdzie. A trzymanie gęby na kłódkę to danina jaka składam na rzecz spraw ważniejszych. Mam nadzieję, że ważniejszych. Ja się nie brzydzę PIS-u, ani publicznie, ani metaforycznie, ani wewnętrznie, bo nie lubię "mrugania" do widza. Nie te czasy. Można otwartym tekstem. Nie widzę też na scenie politycznej żadnych "Onych", a jeżeli są (pewnie tak) to ich z pewnością nie widać gołym okiem. Był taki wyrok podczas I wojny światowej kiedy to skazano poetę za "brak właściwej (stosownej) nienawiści do wroga". Za chwilę, ci "mrugacze" przyjdą z prośbą o załatwienie czegoś. Zresztą już przychodzą tak na marginesie, ubolewając nad moim sumieniem i politycznym losem. Jest tak - jak jest. Każdy kiedyś zapłaci swoje za swoje zachowanie. Może wreszcie. Przekonałem się jednak, że polityczna pamięć u wielu osób jest krótka, a doznania płytkie. Grubość skóry nie ma tu żądnego znaczenia. U mnie jest troszeczkę inaczej, i o ile mogę staram się nie wypowiadać na tematy bieżące. Za chwilę bowiem i prawdy, i oszczerstwa mogą być zwyczajnie nieaktualne. Pozdrawiam jak zwykle.
 
Okazuje się, że jerzyki odlatują z Europy ok. 10 sierpnia. Czapla żyje w zgodzie z kotem i wsadza dziób do kieszeni w poszukiwaniu czegoś słodkiego. Gołąb może żyć 14 lat. Sowa lubi sztuczne kwiaty. Gągoł mieszka w dziupli. Dużo kruków żyje w Wielgowie. Sikorki objadają róże z mszyc i wracają na noc do pokoju. Komarów też nie ma w okolicy. Jeż wspaniały zwierz. Pięty jeża są jak pięty kobiety w męskiej koszuli. Zapomniałem w końcu, czy paszkot to drozdowate, czy wróblowate. Wszystko przez te pięty.
 

7 listopada

W nocy. Film o trójce Amerykanów, którzy postanowili nakręcić film o wiedźmie z Burkittesville  w  stanie Maryland. Zagubieni w lesie podczas poszukiwań starego cmentarza. W konwencji dokumentu. Zmontowany z materiałów pozostawionych przez bohaterów. Konwencja dokumentu pokazuje sie niezwykle sugestywna. Film o strachu. Zostaje po nich tylko materiał zdjęciowy. Wszyscy giną. Tragadia - jaka? - w końcu nie wiemy co właściwie się stało. Pierwszy odchodzi Josh. Rano już go nie ma. Dziewczyna filmuje cały czas. To ciągłe filmowanie i ten rosnący strach, obecny w tych ludzich i obecny w tym lesie. Ciarki przechodzą po plecach. Kiedy nie filmują, jest ciemno nagrywają dźwięk na DAT-cie. Nagle las voodoo. Jakieś postacie z patyczków, krzyże małe i duże. Postacie wielkości człowieka rozpięte pomiędzy drzewami. Stosiki kamyczków otaczające w nocy namiot. Wreszcie przed namiotem - pozostali - dziewczyna i dźwiękowiec - znajdują wiązkę patyczków, rozwijają, wiązka jest okręcona paskami z koszuli Josha, w środku ucięte ucho albo język, zakrwawione. Heather: "Chcę iść do domu. Jestem zmęczona i głodna. Najpierw umyję sobie włosy". "Chcę przeprosić mamę Mike'a, mamę Josh'a i moją mamę, że byłam taka lekkomyślna. Bo to była moja wina. To przeze mnie jesteśmy głodni, zziębnięci i zaszczuci."

Strach
Strach

Ona ciągle słyszy głosy. Teraz głos Josha, biegną przez ciemny las, kamera też biegnie. Jakiś dom w zupełnej ruinie, nie idź tam - idą i filmują (czy to możliwe w takiej chwili), głos Josha, na piętro - nie ma. Piwnica. Mike odwrócony do ściany. Dziewczyna odsłania jakieś worki, nie wiadomo co tam jest. I nagle stopklatka, ostatnie ujęcie. Obraz skaczący jak w starym projektorze. Koniec. Dałem się nabrać na ten naturalizm, ale przyznam, że trochę mnie nastraszyli. Haxan Films 1999.  Tytuł jeszcze znajdę. "Blair Witch Project",  poczytajcie więcej na http://www.stopklatka.pl/film/film.asp?fi=1100&sekcja=2."  Jednak trudności zaczęły się kiedy wkroczyli na leśne tereny Seneca Creek State Park w Maryland." Koniecznie. I obejrzyjcie przy okazji.

Twarz Heather w namiocie
Twarz Heather w namiocie

Okazuje się, że dałem się nabrać ale nie do końca. Aktorzy zostali autentycznie uwikłani w taką sytuację bładzenia po lesie i sfilmowani. Ciekawe co z nimi, jak przeżyli ten surviwal? I jeszcze - http://www.monolith.pl/blair/blairwitch/index.htm. http://www.blairwitch.com/

Jeszcze później; muszę wreszcie zajrzeć do tej książki. Opowieść o tym jak Słoń grał na skrzypkach w Senegalu; opowiada Jurek Porębski. Niesamowite. U Krzeptowskiego, o rybakach.  Będę ją czytał jak Umberto Eco, od środka.

Dzień w sumie bez sensacji. Czy  takie honorowe zachowania jak nie podawanie ręki np. oszczercom, albo  "wypowiedzenie" prawa do tego aby osoba nieprzyzwoita zwracała się po imieniu mogą mieć wpływ na codzienne życie polityczne? 

8 listopada

Pies Pani Pionierki ma na imię Atos. 

Pytanie o zachowania honorowe pozostaje w dalszym ciągu aktualne. W ramach poznawania świata rozpocząłem lekturę "Historii wierzeń i idei religijnych" Mircea Eliade; zm. 22 kwietnia 1886 roku w Chicago. O Autorze "Ten który zwykł mawiać, że świat doczesny jest iluzją, a śmierć rodzajem inicjacji, przeszedł do sakralnego wymiaru rzeczywistości, o którego istnieniu był zawsze mocno przekonany". Wstęp do tej książki napisany przez wydawcę jest bardziej skomplikowany niż treść. "Krótko mówiąc, sacrum jest elementem w strukturze świadomości, nie zaś etapem w jej historii". 

9 listopada

Dzień będzie piękny raczej. Raczej nie był albo - był tylko chwilami. Był za to deszcz, grad i zgrzytanie zębów. 

Tak ogólnie, to ciśnienie rośnie.

W telewizji pani Sierakowska pouczająca Giertycha, tonem starej belferki. Giertych to kulturalny człowiek, jak się w końcu okazało. Sala, studio u Lisa reaguje buczeniem na to, że nauczyciel prowadzi przy parafii świetlicę dla dzieci. A każdy z nich, w swoim czasie, dostał rowerek albo komputer; czyżby już zapomnieli?

10 listopada

7.40    Religia to raczej chyba jak się zdaje porażka gatunku. Silnie zindywidualizowanego, łączącego się w stada, ze sobą, na zasadzie wspólnego interesu, chwilowego przeważnie. Ta doraźność i chwilowość tych interesów podlega różnym konfrontacjom, zmianom koalicji, zjadaniem przed laty niewygodnych sąsiadów lub chwilowo słabszych kolegów. Takie zmiany wywołują skupuły, stres i ogólnie pogrubia skórę. Porażka polega na tym, że człowiek zostaje sam, przedstawia ostatecznie wartość jako osoba, samodzielnie o sobie decyduje i tym samym na nikogo nie może zwalić. I ucieka, jak mądrzejszy to w modlitwę, a jak inaczej to w jakieś szaleństwo. Może daje o sobie znać wspomniane wczoraj ciśnienie, że taka myśl przyszła mi do głowy.

Bar Turysta. W swoim czasie na ulicy parkowały najnowsze modele mercedesów i BMW. Restauracje i kawiarnie nie "splamią się" przecież daniami nabiałowymi. A tutaj dyżurna gryczana, dobre pieczarki, świeże surówki. Czego trzeba więcej? Bigos za to do bani. W łeb, za niszczenie "wizerunku" porządnej potrawy. I te codzienne wybory, wziąć mięsny czy grzybowy do ziemniaków, potrójny cukier do naleśników, jeden kompot na dwoje.

22.15 Plac Zgody, czekam na Ewę. Podchodzi do mnie obywatel, konsyliacyjny i nietrzeźwy. Wskazuje na ścianę, a na ścianie, z góry patrzą: Radosław Przypis, szansa dla Szczecina; Pomarańcze TESCO siatka 1,99 zł; Jacek Piechota, uśmiech wiecznie żywy, siła i serce; i ten obywatel się pyta, trochę niewyraźnie ale szczerze, postawiony w sytuacji trudnych decyzji: No powiedz sąsiad, co ja mam wybrać?

22.40 Centrum Galaxy. Wieczór irlandzki popełniony przez Małgorzatę Jacynę-Witt.  Mistrz świat w irlandzkim stepowaniu wystąpił. Grał zespół i tańczyły dziewczyny. Po tym całym dniu, kiedy to niepewność, pocieszanie kandydata, buńczuczność, kalkulacje sztabów odrealniały świat zwierząt, skał, oceanów i roślin, i w sposób szczególny wprowadzały zdenerwowanie, tak na sam koniec, kiedy do świadomości ludzi dotarło, że już nic nie da się zrobić, nic zmienić, nic poprawić i nic powiedzieć, wieczorem, w klimacie katedralnym ruchliwej przez cały dzień, i szumiącej, szczecińskiej agory,   spotkanie. Taki niezwykły klimat. Dzięki Kierowniczko...

11 listopada

Katedra wieczorem. Gdzie są szkoły, gdzie jest młodzież?