Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

[…] pokrewieństwa inteligencji mniej zależą od identycznych konkluzji niż od wspólnych sprzeczności.

Albert Camus „Twórczość absurdalna. Filozofia i powieść” 1942

2005

    To są zapiski z mojego notesu. Słuchałem, patrzyłem i zapisywałem. W piątek szukałem chyba samotności w tłumie. Ale też chciałem zobaczyć miasto, zobaczyć co robią ludzie. Poczuć co robią mieszkańcy. Dlatego podróż. Ludzie zostali w domu, chcieli obejrzeć Ostatnią Drogę Jana Pawła II.

 

     Przed 9-tą na przystanku przed medikusem. Pierwszy przyjechał A 61. O 8.57 wsiadłem , chociaż z początku chciałem zacząć od osiedla Kaliny. Bilet 24 godzinny, na kilka godzin jazdy. Okazało się jednak, że niepotrzebnie. Przejazdy były darmowe. Sklepy pozamykanie. Tylko woda w kiosku. W medikusie na parterze francuska piekarnia otwarta. Ale nie chciałem czekać. Była kolejka.

    Ludzi mało, nie ma wcale. Nikogo również na cmentarzu. Nawet sprzedawców. ładny dzień a działki puste. Z działkami powtórzy się to na całej trasie mojej podróży. Wiosna i puste działki. Prawie wogóle nie ma flag papieskich

    Jestem w Podjuchach i o 9.24 jadę do Dąbia. Grupa młodzieży szykuje się na Jasne Błonia. Pojedyncze słowa, Papież, Dziwisz, kościół. W Dąbiu nie ma ludzi, nie ma bielizny na podwórkach. 9.57 zaczynają bić dzwony. Samochody jadą dalej. W Dąbiu zaczyna świecić słońce. Zaczynają wyć syreny. O 10.00 włacza się ciągły policyjny alarm. Skoda jest zaparkowana przed przychodnią. światła na skrzyżowaniu z Emilii Gierczak beznamiętnie kierują ruchem.

    Policjanci po 4 minutach wyłączają sygnał. Czy czujemy się w tym momencie razem? Z Wielgowa do miasta A 62 jedzie 10 osób. Ludzie jakby przyglądali się sobie i pytają z jakiego powodu znaleźlimy się na ulicach. W Cercie spalona trawa. Kilka samochodów stoi na lotnisku, żadnego na stacji obsługi. Może ci z lotniska to lotniarze, którzy chcą przelecieć nad Jasnymi Błoniami? I zobaczyć ten cichy Szczecin. Basen Górniczy 10.06. Przez kilkadziesiąt sekund na Moście Pionierów nie było żadnego samochodu. Pusta Regalica. Jesteśmy jedynym samochodem na trasie.

    19 osób wsiada do siódemki, na działkach jedyna białoczerwona flaga. Wyraźna na szaro-zielonkawym tle. Puste parkingi. Nieliczne samochody. Mało flag państwowych. Papieskich wogóle. Nie umiemy, wstydzimy się tego niepraktycznego zachowania. Jakbyśmy nie byli u siebie i jakby tego patriotyzmu było za dużo.

    Przestają bić dzwony. Port stoi. Jakby strajkował. Cały ten piątkowy, cichy Sczecin kojarzy mi się ze strajkami. Strajkujemy wszyscy. O 10.24 jesteśmy na lewobrzeżu. Samotny wioślarz, skipista płynie wolno, miarowo wiosła, w górę rzeki. Nikt nie karmi gołębi przed 'grzybkiem'. Czekają na ludzi wytrwale. Wyraźnie zdziwione i zagubione. Coś się stało. Na ulicach widać wyraźnie grupki zagranicznych turystów.

    Mechanizm miejski działa standardowo. Podjeżdżają autobusy, tramwaje. Ludzie pojedynczo wchodzą do Serca Jezusowego. Po prawej stronie Wojska Polskiego przy bankach żadnej flagi.

    Naliczyłem na ulicach miasta 195 osób od początku podróży. Od medikusa, przez Podjuchy, Dąbie do Pl. Kościuszki. Kiedy zaczynają się imprezy Dni Morza, w ciągu minuty na Wały wchodzi ponad 200 osób. Nadal jadę siódemką na Krzekowo. Więcej ludzi niż samochodów. Tak się wydaje. Liczę. Turzyn oflagowany też strajkuje. Zamknięty. Ludzie z plecakami, pewnie wysiądą przy Mickiewicza. Szczecin bez ludzi wydaje się bardzo odkryty. Nieprzydeptany.

    Ci z plecakami wysiedli ale zawracają do centrum . Pewnie pomyłka albo zła rada niezorientowanego mieszkańca. Przejeżdżamy cały długi przystanek i żadnego człowieka. Wartownicy w jednostce, ktoś wychodzi na przepustkę. Pod starymi kasztanami, ławce samotna, pochylona kobieta. Nie ma ludzi i jest cicho. Nie było w tym mieście takiego dnia.

    Wynik liczenia Plac Kościuszki – Krzekowo – 20 samochodów (w obie strony) i 26 osób na obu chodnikach. Tuba Dei. Skąd to skojarzenie w tym miejscu?

    Kierowca 75 słucha radia. Ale nie mogę się na tym skupić. Tam juz się stało, tu się dzieje. Rynek Szafera zamknięty, kilka osób z psami, siła wyższa. Rynek Pogodno też zamknięty. Kościól św. Ottona, cicho i spokojnie. W samochodach przeważnie małżeństwa z dziećm. Przechodzi małżeństwo z wózkiem. Około 8.00 kilku szaleńców ścigało się ze śmiercią na ulicach miasta, nie było innych aut. Poszaleli troszkę. Teraz spokój.

    Berlińskie Audi z zadbaną blonynką i guma balonową. A czy ona gorsza z tą gumą balonową i z tym audi? 11.13 Wojska Polskiego. W stronę Głebokiego na sygnale jedzie karetka pogotowia. Może za dużo emocji? Może dużo tych emocji i chwila nieuwagi, potrącenie, zachwianie?

    Wiele osób spaceruje nad Rusałką, młodzież na ławkach i na mostku. Dużo samochodów parkuje na Słowackiego. Piotra Skargi zablokowana przez Policję. Pierwszy sklep czynny przy Rondzie Giedrojcia, kilkanaście osób w kolejce. LO V uczniowie pracowicie zwijają flagi. Kościól z niebieskim dachem zamknięty. 11.25 słychac dzwony. 11.31 – Stocznia zamknięta. Remontówka też. Ale jednak coś się tam tłucze nad Odrą, jakieś piaskowanie, długie dzwonki, świdrujące dźwięki szlifierki. I dalekie dzwony. Z daleka głos Papieża. Znowu dzwonki – czy to jakaś suwnica? W 6-tce z Golęcina 4 osoby jadą do miasta.

    To ja cię teraz bracie kierowco A102 pytam, dlaczego nie zaczekałeś 1 minutę na ludzi wysiadających właśnie z szóstki, żeby mogli się przesiąść na twój autobus? Takie same ćwiczenia fundowali bracia kierowcy, w tym samym miejscu 20 lat temu. Pamiętam jak dzisiaj. Nic się nie zmieniło? 40 minut na pętli na Gocławiu. Niemiecka para – może szwedzka – idzie zwiedzać wieżę Bismarcka. Od Odry zawiewa zimny wiatr. Brudne to nasze miasto. Zanosi się na deszcz.

    11.55, obudziły się kosy i szpaki. Wystające śruby w 102. Cały sweter poszarpany. Młodzi ludzie. Wracają z Jasnych Błoni do zapomnianej dzielnicy. Bluzgi za bluzgami. Oni nawet tego nie czują. że tak mówią. Czy to tylko ich wina? Co my na to? Kiedy zaczniemy zwracać im uwagę? Może wreszcie czas na niezgodę. A to nie moje dzieci... Nie, kolego kierowco, twoje jak najbardziej. I jeszcze te śruby w autobusie 102. Który to już sweter czy marynarka został upolowany?

    Tak mnie dopadło na Gocławiu.

    "Szóstki" regularnie docierają na pętlę. Mechanizm miasta działa jak nasmarowany. Kolejni młodzi ludzie, osiem młodych osób. Z niepokojem czekam w jakim języku będą rozmawiać. Nie czekałem długo. łysy zaczął. Dobra minuta bluzgów. Brunecik z żelem – mówi czytajcie testament Papieża. Jedno z drugim. Rozmawiają, Nie taki głupi ten łysy. Ale nie widzi, nie dostrzega żadnej różnicy. Między tym jak mówi, a tym co czyta w Testamencie.

    Poczta przystankowa donosi, że prawdopodobnie na Gocławiu i w Policach otwarte monopolowe. Po schodkach, w Skolwinie do małego sklepiku wciska się kilkunastu młodych ludzi Na działkach – jedna osoba.

     Police witają gdakaniem, pianiem, kwakaniem i świergotaniem. Jest 12.47, biją ponownie dzwony. Pewnie koniec uroczystości. Police czystsze niż Szczecin. A może to jeszcze Szczecin? Trzy osoby w 107, wracam. Las pełen zawilców. Widać, że ludzie powoli wracają do Polic. Prze kilka przystanków nikt nie wsiadł do A107.

    Przesiadka w pośpieszny A na Komuny. Spacerowiczów na ulicach nawet sporo. Wychodzą wreszcie z psami. Przy Rodła wsiada dużo młodych, naprawdę szczęśliwych ludzi.

Wieczorem o 21.37 w mieście gasną światła.