Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

"Stempowski nauczył mnie pisać, czytać i nie ufać. Najszybciej nauczyłem się pisać, wiele lat zajęła mi nauka czytania, nie ufać nauczyłem się dopiero wtedy, kiedy głos pana Jerzego był już tak cichy, że z trudem można go było dosłyszeć"

Jan Kott "Listy Kassandry z ziemi berneńskiej", "Życie Literackie" 1981 nr 37, przedruk w tomie Kamienny Potok, Londyn 1986 . 

Pedofilia, ta okrutna ludzka słabość nie jest wynalazkiem seksualizacji życia, hippisów, LGBT, tęczy na placu Zbawiciela, komisji europejskiej, in vitro; miała miejsce zapewne zawsze. Nie byli od niej wolni greccy filozofowie podobnie jak i papieże i inni władcy. Była obecna w PRL-u w wielu środowiskach, w tym w środowisku kościoła katolickiego.

Pedofil musiał się wyspowiadać, bo pedofilia to grzech. Szczególnie dla księdza ale chyba nie tylko. Tej spowiedzi wysłuchiwał brat katolik, kapłan. Byli też inni, cywilni, „spowiednicy”. Jakże byli dyskretni, skoro żadnej afery pedofilskiej do 1989 roku nie ujawniono? Jaka zatem była cena tej dyskrecji?

Nie oglądałem filmu Sekielskich i nie obejrzę. Wystarczy innych świadectw. Towarzyszy mi ciągle wstyd, że to robili moi Bracia, moja Rodzina. Być moje Siostry. Wstyd, że uległem i ulegam temu strachowi przed autorytetem (jednak strachowi) kościoła. Skąd wynika i wynikało owo przyzwolenie? Niezbyt wiele robiono i robi się dla życia, dla wspólnoty, dla tej rudymentalnej dla chrześcijaństwa communia, zaprzątając umysły głownie wizją zbawienia, szczególnie obiecanego cichym i pokornym. Zdumiewające, czemu ta pokora, ten wzrok już to skierowany do nieba, już to na czubki butów, miały służyć. I służą. Niewiele działań służy budowaniu wspólnoty, niewiele jest rozmów, i pozostają jedynie monologi, kazania kiedyś zwane nauką.

Cena strachu była najwyższą jaką zapłacili oprawcy, i ofiary również; wizja wspólnego grzechu, anatemy, była roztaczana ofiarami i ich rodzinami z pełną premedytacją i namaszczeniem, przez oprawców lub ich kolegów, zwierzchników, sąsiadów, środowiska; była to groźba, która wyprowadzała w konsekwencji ludzi z kościołów. Ludzie tracili niewinność spoglądania na kapłana podczas mszy. W imię dbania o dobro kościoła właśnie ta groźba, perswazja, mobbing religijny towarzyszyła ofiarom i ich rodzinom, traktowana jako walka z komuną i ciemnymi siłami. Ciemnota przeciwko ciemnym siłom.

Jakie donosy i jakie czyny „zawierzył”, wycisnął strach przed tym cywilnym „spowiednikiem”? Czy po tylu latach poznamy te krzywdy takie zwykłe parafialne i te państwowe? Jakie interesy robiono po tej stronie tej drugiej „kratki”? Czy na to jest również dyspensa? Czyje życie zniszczono? Kto zrobił na tym interes?

Wojciech Hawryszuk, 12 maja 2019 roku