Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Telewizja Polska zakupiła dziewięć nowych reporterskich wozów satelitarnych dla swoich oddziałów terenowych i Agencji Informacji TVP. Publiczna telewizja zapłaciła za sprzęt ok. 17,5 mln widzów.    

Komunikat portalu Medialink    Rozrzutni bardzo. 17 lipca 2007

Po 10 miesiącach dobrnąłem do 1044 strony powieści okrzykniętej i nagradzanej. To była ostatnia strona nie licząc spisu treści.

Było co czytać. Pełne zaskoczenie. Polecam.

Pan Jacek Dukaj zamroził Historię - to jeden pomysł. Odnosząc się do katastrofy tunguskiej z początku wieku, wywiódł z niej lute, czyli zjawiska superzimne, wędrujące po całej Europie. Pojawiające się również na terenie Polski, której w Jego Historii nie ma.

Powieść kończy się sceną erotyczną z udziałem Bohatera, narratora powieści i panny Jeleny, co powinno nastąpić gdzieś na 200-tnej stronie i zapewne romans zmieniłby historię Historii.

Dużo w tej opowieści języka, detali, oryginalnych pomysłów, wspaniałych słowotworów, które powstały na użytek niezwykłego pomysłu Autora. Niezwykła zdolność konfabulacji, dużo pracy i wiedzy. Na uwagę zwraca wyczucie języka rosyjskiego, przedwojennej, a właściwie XIX-wiecznej polszczyzny.

Koniec powieści (ostatnie 200 stron) zaskoczył mnie negatywnie, jako pośpieszny uznany został, skalkowany z rewolucji październikowej i przygód Jakuba Szeli, nie mówiąc o rewolucji meksykańskiej i afrykańskich dialogach Hutu i Bantu. śmierć kilku ważnych osób, użyta jakby pospiesznie i po to zdaje się - żeby nie ciągnąć wątków.

Jest to m.in. opowieść o "polskiej" Syberii wzbogaconej niezwykle na przemyśle związanym z metalem - tungetytem, technologicznym "złotem", o niezwykłych właściwościach; metal ten powstał wskutek oddziaływania owych lutych, glacjuszy inaczej.

Szczerze mówiąc nie wszystko da się zrozumieć, tyle teorii politycznych kłębi się w ekspresie transsyberyjskim, że komuś bez historycznego obycia, takie obfite danie zdaje się szkodzić. Mniejsza o to, ważna jest ciągle obecna fantazja Autora. Atmosferatej opowieści wciąga, Autor nie udowadnia, że coś rzeczywiście mogłoby się takiego stać, albo też nie sili się na wiarygodność; ja osobiście zostałem zabrany do miejsc, które rzeczywiście chciałbym poznać, i tak naprawdę, to liczyła się ta właśnie niewiarygodnie - wiarygodna wycieczka. Nie poprzedzona szperaniem w internecie i czytaniem folderów wycieczkowych u fryzjera.

Z rzeczy dziwnych, dziwnym wydaje się niezwykły awans społeczny Bohatera Benedykta Gierosławskiego, z hulaki, beznadziei warszawsko-polskiej, Syberia robi Go Mistrzem, Biznesmenem, Zbawicielem, Mesjaszem Nowego Zimnego Kapitalizmu. Skąd pojawiła się nagle u matematyka - wiedza polityczna i techniczna, i to w takiej postaci, o biznesie nie wspominając, że starczyło tego gadania na 1044 strony. Autor mówi tak: Polacy jesteście świetni, ale nie u siebie.

Tak, to mniej więcej wiemy. A nawet u obcych, bywacie"Polaczkami". Ale napisać 1044 stron tylko po to?

Niewiem jak dokładnie było z napisaniem tej wielkiej (długiej przede wszystkim) powieści, zaczęło się od opowiadania. Czyli jak zwykleniewinnie.

Zacząłem porównywać tę powieść do innych takich "wynalazków" fantasy. "Diuna", "Fundacja", "Wiedźmin" (ale już nie opowieści o husyckich wojnach Sapkowskiego). Wyjątkowo "Wiedźmin" nie rozmył się na koniec, choć Autor był blisko. Najprostsze jest najlepsze - czyli opowieść o człowieku, którego mentalność jest nam bliska (Gerald). Szkoda, że "Wiedźmin" jest taki w sumie szkicowy, ale może w tym tkwi jego siła. Opowieści o niezwykłej miłości Geralda i Yenefer starczyłoby na serial dłuższy niż Star Trek. A Ciri? Kto tak ostatnio opowiadał o życiu, kto takie niezwykłe życie wymyślił? I zapewne dlatego opowieści o Bielawie i Pomurniku nie są takie swojskie. i nie budzą takich emocji, są przewidywalne. Nie to co zapach agrestu i fiołków.

Do "Wiedźmina" wrócę, do Ciri i Geralda, Yenefer, a do "Lodu" zapewne nie. Chociaż, pewnie zechcę sprawdzić Pana Jacka Dukaja, czy - kiedy znam już całą Jego Historię - co i czy miał mi rzeczywiście coś ciekawego do powiedzenia. Co odkryję w "Lodzie" oprócz sensacji i fantazji?

Ale za wycieczkę pięknie Autorowi "Lodu" dziękuję; nieprawdą jest, że nie byłem zupełnie przygotowany na taką okoliczność. Mam opowiadacza, któryzapisałby tych stron i więcej, może to jeszcze zrobi nie raz i nie dwa. To Zbyszek Gonczaruk, zakochany w Bajkale i Syberii.

Wojciech Hawryszuk,

Przy Kaszubskiej 30 października 2010

Post Scriptum: Pewnie będzie, tylko jakie? Jak opowiedzieć, nie mając w ręku takiego zaskoczenia w postaci lutych i tungetytu? Co wydaje się interesujące - jakie wątki pominął, co odrzucił Jacek Dukaj, kiedy powiedział sobie stop i zabrał się do redagowania "Lodu"?.