



Pewnie ten skraj puszczy jakoś tam oddziałuje na wszystkich, co tu mieszkają, co przyjeżdżają na chwilę, jeżdżą meleksem, a także uwodzi, i ludzie zostają na stałe. Może nieco cywilizuje, daje trochę pokory.Tu nie ma rynku, ryneczku, ludzie rozprowadzają swoje produkty między sobą, jest jakiś stragan plastikowo-drewnianowy, skąd turyści wynoszą wrażenie, że właśnie byli w puszczy, i tu właśnie znajdują dowody na to. Hotele - dwa (chyba są jeszcze jakieś ale nie widziałem, zajęty floksami) - wybudowane w stylu wiejsko-carsko-zakopiańskim, z elementami skansenu z Sierpca oraz z wyspy Wolin, gdzie produkowane są trzcinowe strzechy. Hotel czy apartamentowiec "Soplicowo" jak siedlisko hobbitów, wielkie gniazda jaskółcze, przylepione do ściany, albo jak gumno, zabudowywane przez dziesiątki lat, z dziesiątkami mansard, okrytych właśnie trzcinową strzechą. To wszystko jeszcze się buduje, ale jak już wyjadą te wszystkie elementy placu budowy, jak będzie zieleń, i plecione płoty, będzie to niezwykłe miejsce. A na podwórku hotelowym, samochody z górnej półki.

Zanim to wszystko obejrzałem, to miały miejsce lektury. Rzepa. Opowieść o Sołowkach i istocie komunizmu. O "wyrywaniu" ludzi z ich środowisk, o narzucaniu stylu życia. Zastosowana urawniłowka, strychulec cywilizacyjny. To chyba właśnie "rajcowało" intelektualistów francuskich. Narzucić normy, narzucić lepszą, wypreparowaną, skodyfikowaną, uniwersalną, cywilizację. Ten sam unijny kształt i wielkość ogórków, to pokłosie tamtego myślenia. Nie ma co się dziwić, że zbrodniarz Pol Pot, Hitler Wschodu, był słuchaczem uniwersytetów paryskich. Może to nadużycie, ale w tym prokomunistycznym myśleniu, w tej akceptacji Rosji, było przyzwolenie dla wszelkich metod narzucania norm cywilizacji komunistycznej, w swej istocie, jak europejska burżuazyjnej, niehumanistycznej, antyludzkiej. Skojarzenie europejskiego ogórka z Pol Potem, nie jest jakieś osobliwe. To chęć władzy nad przyrodą, która jest różnorodna, i tylko taka właśnie ma szansę przetrwać "ogórkowych" przygłupów i wielbicieli prostych bananów. Tym mądralom, którzy popierali komunizm na odległość, nie wystarczała republika. Musieli mieć gadżet w postaci komunizmu. Czerwony mieszczuch chciał mieć taki bibelot do zabawy, taki pistolet na wodę, którym można przestraszyć drugiego mieszczucha. Potworna była ta zbrodnia Europy, która dla odmiany spółkowała z rosyjskim niedźwiedziem, czerpiąc przyjemność, bo wolną jest jej wola, a także wolną jest miłość. Która wybiera jak chce.
Bardzo mnie dziwi, że nie zrobiłem zdjęcia kolejki z przodu, nie wiem jak wygląda lokomotywa. Lokomotywa wydawała mi się urządzeniem niezrozumiałym. Wyżymaczka, albo centerfuga też, wiadomo jak działają. Ale lokomotywa - zupełnie inna sprawa. Im starsze modele, tym wyraźniejsza funkcja poszczególnych podzespołów. Kluczowy jest kocioł do produkcji pary, i ma formę bardzo długiej rury oplatającej palenisko. Ta nasza, była chyba na ropę.
Jedziemy do serca puszczy! Akurat. To zaledwie jakiś paznokieć, a nie serce. Sądząc po wielkości drzew, ten las przez który jechaliśmy, tak z 10 - 15 km, ma od 20 do 40 lat, kawałkami - może ok. 60.

