Przypomnijmy tu obraz panujący w latach osiemdziesiątych. Z jednej strony istniała państwowa, oficjalna kultura akceptowana przez komunistyczne władze. Z drugiej była opozycyjno-kościelna sztuka tzw. drugiego obiegu. Trzeci nurt był niezależny wobec dwóch pierwszych, a w jego łonie najistotniejsze zjawiska zaistniały w sztukach wizualnych i alternatywnej muzyce rockowej. Na tych polach najpełniej wyartykułował się głos całego pokolenia. Coraz bardziej widać ważność tego wszystkiego, a punk rockiem próbują podpierać się dość nieoczekiwanie różne instytucje, jak np. Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku.
Każda urzędująca po 1989 roku władza chciała ten ruch punkowy zagarnąć dla siebie. To ewidentne nadużycie. Nawet w filmie Andrzeja Wajdy o Wałęsie wykorzystuje się muzykę punkową, zakłamując sytuację, bo przecież punk nie był ruchem politycznym. Jeśli już, to raczej antypolitycznym. Powiedziałbym, że ruch punkowy był anarchistyczny, nie zaś prosolidarnościowy. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć, czym był punk, niech najlepiej poczyta teksty Sławka Gołaszewskiego.
Trzeci nurt był udaną próbą zbudowania alternatywnego społeczeństwa z własnymi miejscami i strukturami, bez popadania w meandry administracyjne.
Strych jako miejsce czy Kultura Zrzuty jako wydarzenie stanowiły prawdziwą alternatywę wobec rzeczywistości. Nie trzeba było pisać podań i nie było żadnych budżetów, bo wszystko i tak trzeba było zorganizować samemu. Nasza bezpretensjonalność zdaje się powstrzymała liczne osobowości od chęci bycia liderami. Nie było powodów do przepychania się o władzę, bo każdy z nas był równo bez szans (śmiech).
Zbigniew Libera To nie są tak naprawdę poważni artyści. Rozmowa Roberta Jarosza w katalogu do wystawy Nie jestem już psem w Muzeum Śląskim. 17.08.2018
Przypomnijmy
- Szczegóły