Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

- Kto w latach osiemdziesiątych i później wspierał sztukę outsiderów? Jako pierwszy przychodzi mi na myśl Józef Robakowski, który na przykład promował Wacława Antczaka czy Tomasza Machcińskiego.
Wtedy artyści organizowali się sami. Do it yourself, i to za darmo. Słabo zaczęło być, gdy wzięły się za to osoby postronne. Mam w swoim archiwum ponad czterysta artykułów prasy prawicowej na temat sztuki krytycznej z przełomu dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku, same pomyje i bluzgi. I mam cztery artykuły, które nas bronią… Nasz problem polega na tym, co ilustruje ta dysproporcja. Gdzie są ci, do których mówimy, a którzy to rozumieją albo i nie, ale jest im to potrzebne? Żebyśmy mieli chociaż dwudziestu obrońców. Na przykład w czasie procesu Doroty Nieznalskiej jako jedyny z całego środowiska artystycznego bronił jej Łukasz Guzek, pod koniec dołączyły jeszcze feministki. Ale ludzie sztuki nie bronili Nieznalskiej. W Polsce nie cierpimy na brak artystów. Cierpimy na brak tych, którzy współpracowaliby z artystami i tworzyli rodzaj strefy między nimi a społeczeństwem. Krytyków, którzy by rozumieli i mieli w sobie pasję do sztuki jest bardzo mało. Nie będę wymieniał nazwisk, ale mieszkając w Warszawie znam zaledwie trzy takie osoby.
Outsiderzy nie są aż tak bardzo odlegli od tego pola profesjonalnego, ale wielka przepaść jest wytwarzana przez system.
Trzeba postawić pytanie: dlaczego w ogóle musimy robić wystawę sztuki outsiderskiej? Przecież wszyscy artyści i artystki są outsiderami w sensie społecznym! Ale ci z wystawy Nie jestem już psem są jeszcze bardziej outsiderami.
A w tym wszystkim przegląda się społeczeństwo…
…chociaż wcale tego nie chce widzieć.
Zbigniew Libera To nie są tak naprawdę poważni artyści. Rozmowa Roberta Jarosza w katalogu do wystawy Nie jestem już psem w Muzeum Śląskim. 17.08.2018

Księża wskazują różne przyczyny kryzysu (Brak powołań). A to młodzi mają się bać ważnych, trudnych decyzji, a to winny niż demograficzny. "To zatruty owoc kultury tymczasowości i dyktatury pieniędzy" - ocenił podczas jednego ze swoich wystąpień papież Franciszek.
KATARZYNA KOJZAR, MARCEL WANDAS , 24 sierpnia 2019 Dzieci nie-boże WP.Pl Pytanie - przecież oni o tym wiedzą. Ale okazuje się, że katolicki Kościół nie jest miejscem, do którego mogliby uciec przed tą zatrutą cywilizacją. Na tym polega dramat. Młodzi ludzie przestają wierzyć w kościół, w ornaty, złoto, bohomazy i kuły z plastiku, koronki, monstrancje, które są tylko przedmiotem - nic innego nie widać, o nic innego nie chodzi. To Kościół uległ "zatrutemu owocowi kultury tymczasowości i dyktaturze pieniędzy", a nie młodzież. Na razie barki przy brzegu nie pozostawią. Warto jednak pamiętać, że na początku był jeden, a później dwunastu.