Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Noriaki Kasai (lat 43) przez ćwierć wieku jest wśród nas skoczków.

Włodzimierz Szaranowicz Wśród - nas skoczków - również jest Onże ale nieco inaczej. Konkurs skoków narciarskich w Klingental TVP1 24 listopada 2013

* Koperniczek *

20 czerwca

Tydzień temu szykowałem się do wyjazdu na koleżeński zjazd. Pojechałem i wróciłem. Podpisanie listy obecności na zjeździe absolwentów nie jest obowiązkiem a jednak coś ludzi ciągnie do starej szkoły. Liceum Ogólnokształcące 32 w Ostrowi Mazowieckiej aktualnie im. Mikołaja Kopernika to dobrze zachowana staruszka, o którą dbają wszyscy "ustawieni" absolwenci w gminie i powiecie. Jak to ze staruszkami bywa, wydaje się po 50 latach, że jest nieco mniejsza. Znikły sad i ogród i na całe szczęście "biały domek" znany wszystkim palaczom szkolnym. W ciągu ostatnich 5 lat powstała hala sportowa przy skrzydle, tak gdzie mieszkał pan woźny Ciesielski. Co wspominano: minispódniczki Bogusi G., falbaniasty fartuch szkolny Janiny P., cygarety w piwnicy u woźnego Stachacza i nie tylko, słynnego Łukasza, co opowiadał o człowieku, który nosił osie kolejowe pod pachą, Kędziora i Kazia zwanego Hyrem od momentu kiedy wyczytywany na lekcji religii w kościele, potwierdził swą obecność po niemiecku zwięzłym "Hier". Byli - dyrektor Tadeusz Zaniewski i profesor Adam Dobroński, historyk. Miało miejsce też "obgadywanie" naszych nauczycieli, z którymi po maturze, nigdy się nie spotkałem, i większość moich kolegów i koleżanek również się nie spotkała. Obgadaliśmy z marszu Małgorzatę K., która stwierdziła telefonicznie, że się zestarzała i pewnie by się rozpadła na wybojach jadąc na zjazd z Torunia. A może zwyczajnie mąż jej zabronił. Mąż Małgorzaty K. to moja sprawka, bo rzeczeni poznali się u mnie na imieninach w pokoju 2126 z loggią.

Do stałych elementów programu należy zaliczyć raport z przeglądu progenitury, z założenia - z elementami dumy i dystansu jednocześnie; może nawet sarkazmu. Odnotować należy przytomność umysłów koleżanek i kolegów, powiedziałbym - stały rozwój. Absolwentów tej małej szkoły w małym mieście nosiło i nosi po całym świecie - od Meksyku do Chin. O Europie nie mówiąc. Były pozdrowienia dla rodziców i pobieranie adresów. Miały miejsce odkrycia starych koleżanek i kolegów, często przypadkowe jak to miało miejsce w hotelu Słowianka, gdzie został odkryty Mirek B. znany i podziwiany szkolny Kozak, teraz porządny doktor chemii. Odkryłem w tym samym hotelu Marka B., ze Szczecina, z którym spotykam się co 5 lat podczas zjazdu.

Okazało się, że nie ma między nami żadnego klina, przepaści, rowu, szczeliny - a wobec radości szczeniaczej ze spotkania, polityka była elementem pomijalnym. Pióra nie poleciały, może się starzejemy lubo też nie ma specjalnego powodu. Były choroby, śmierci, przypadłości i westchnienia ulgi, że jeszcze raz komuś z naszych się udało.

Tak jak kiedyś w Doniecku podziwiałem wirujące, dwupiętrowe koło tańczących gruzińskich dżygitów w karakułowych papachach, tak podziwiałem młodsze od nas o 20 lat absolwentki, pełne werwy, seksu, lekko nawet wyzywające, wyzwolone... Jak to będzie za pięć lat - zobaczymy. Coraz częściej kiedy mówimy -"zobaczymy", a mówimy niby żartem - jeżeli dożyjemy. Ale w naszym przypadku, żarty się skończyły.

Tworzymy co pięć lat klasową listę "nieobecności" - Janusz, Janek, Ela, Jurek. Żałujemy, że nie ma reszty na tym spotkaniu, nie wiemy co się z nimi dzieje. Józef z Kanady i Andrzej z Ostrowi podejmowali udane próby śpiewu po rosyjsku i po polsku, były nawet żurawlejki o mosiądzu. Wcześniej doniesiono zupełnie przypadkiem o wyczynach Józia w akademiku. Nic tego nie zapowiadało, a głosu dostał takiego, że mógłby zagrać "Ciąg dalszy w "Matriachacie" (autora nie wspomnę) zastępując pana Włódarskiego z powodzeniem. Mirek K., Grzesiek S., Marek W., Staś D., Krzysiek r. też piękne samce są. Spożywano m.in. calvados typu "Remarque" własnej produkcji mazowieckiej. W końcu jabłka rosną wszędzie, a reszta to też nie jest problem.
Znalazłem moich niezmienionych. Prawie takich samych. To pocieszające. Może szkoła nie ma zdumiewających sukcesów szczecińskiej XIII-tki, ale to wszystko przed nią. Niechby i miasto, i szkoła, i dyrekcja zechciały o to powalczyć. Absolwenci XIII nie różnią się specjalnie od nas.
To Maria S. kazała zrobić sprawozdanie, co niniejszym uczyniłem. Jak Wyspiański na "Weselu" spoglądałem na rozgadane i roztańczone społeczeństwo. Chyba po to tam pojechałem. Po satysfakcję, że jestem jednym z nich.

Wojciech Hawryszuk

PS Odnotowujemy z niejakim zdziwieniem, że hotel "Słowianka" nie dysponował pastą do zębów oraz informacją na temat busów i autobusów. Bardzo to powabną recepcję, ze wszystkich zmian, zdziwiło.