[…] i nagle woda wciąga Tomka pod powierzchnię, i on razem z prądem zaczyna szybko płynąć w stronę Sanu, majacząc pod lodem jak biała plama. Biegnę po lodzie, ale nogi mi się ślizgają i nie mogę dogonić uciekającej plamy. Zbudziłem się z jakimś wrzaskiem (obok spała Zosia) i chyba wyturlałem się z łóżka, ale już w momencie gdy odzyskiwałem świadomość […] Jak teraz widzę, sen ten symbolizował, co do milimetra, całe nasze przyszłe życie z Tomkiem. Oddalał się ode mnie jak pod lodem i nie miałem szansy, by go uratować.
Sen – rok 1961 , zapiski 15 maja 2000 rok Magdalena Grzebałkowska „Beksińscy Portret Podwójny” Znak 2014