Guevara nie jest bohaterem romansu towarzyszy z Kremla: był poza ich kontrolą, nie działał na rozkazy z Moskwy – i Moskwa o tym wiedziała. Robił rewolucję, gdzie chciał, a nie tam i nie w taki sposób, w jaki oczekiwali towarzysze radzieccy. Pod koniec życia chłostał Związek Radziecki za wyzyskiwanie – wzorem innych imperiów - małych podporządkowanych sobie krajów socjalistycznych i oddanie ideałów socjalizmu w łapy biurokracji. Jego śmierć w Boliwii była na rękę wszystkim: politykom w Waszyngtonie, Moskwie, a nawet w Hawanie, która mogła uczynić zeń – i uczyniła – legendę, mit świętego socjalistycznej rewolucji.
Artur Domosławski „Kapuściński non-fiction” 23 stycznia 2010 r.