Wybaczcie dziś bardzo krótko, dopadła mnie jakaś straszna gorączka. Podobna do tej co w zeszłym roku w Budgaji (była okropna ale trwała 24 h}. Jak do jutra nie przejdzie to szukam lekarza.
Jonasz bardzo mi pomaga. Poszedł do kantoru wymienić
20 $, sam poszedł coś zjeść, kupił sobie nóż Ghurków,
Kukri, a potem ... zgubił pieniądze. Na początku bardzo się
martwił i poszedł szukać. Po jakimś czasie wraca uśmiechnięty.
Myślę znalazł. A on mówi:"Jeszcze nigdy nie zgubiłem
takiej
ilości pieniędzy!"
A oto co się działo po
drodze:
Po po dwóch godzinach jazdy z czarownicą.
Dojechaliśmy do rozjazdu gdzie wcześniej staliśmy tyle godzin.
Wszystko tak samo, góra na która się wspinał Jonasz,
wyryty dinozaur, droga... . Nie! Nie tak samo. Stoi autobus, a wokoło
zagraniczni turyści. Okazuje się, że to Bułgarzy i jadą do
Tingri czyli w nasza stronę. "Uratowani! Uratowani!". Szef
grupy mówi po polsku. Jest teatralnym reżyserem, a cała
grupa to ludzie z bułgarskich teatrów. W trakcie rozmowy
okazuje się, że Aleksander wiele lat uczył się w Polsce i szok...
znal Zygmunta!
Po ostatnich trudach, odpoczywamy. Jeszcze bardziej
nie możemy się nacieszyć gdy okazuje się, że zabiorą nas do
Katmandu. Nocleg w Tingri. Rano ruszamy. Co chwila zatrzymujemy sie
by oglądać panoramę Himalajów. Szymon pisał, że jest
rozczarowany naszą relacją z największej góry świata.
Sorry ale to tylko góra. Ziemniaki są smaczniejsze.(Jak będę
przytomniejszy rozwiniemy ten watek)
Co do powrotu. Od
analizowania i szukania możliwości powrotu można oszaleć. -
cofnąć sie i przez zachodni Tybet do Kaszgaru i dalej Kazachstan?
Co z wizą kazachską? W Kadmandu nie ma wiele ambasad, w tym
kazachskiej.
- jechać przez Pakistan północny
do Kaszgaru i dalej Kazachstan. W Delhi wprawdzie jest ambasada
Kazachstanu, ale zadyma podobno roznosi sie na cały Pakistan?
-
lecieć samolotem? Jonasz napiera by jednak to była droga lądowa. W
Katmandu oferta około 340 - 360$ za jeden bilet, i nic tańszego tu
nie znajdziemy. Mateusz, a potem Jacek napisali że mogą pomoc z
biletami. ślicznie dziękujemy.
Na razie rozważaniom stop.
Jedziemy w stronę Delhi przez Pokharę. W Delhi za 7 dni. Tam
podejmiemy decyzję. Dzięki za wszelka pomoc. Zawsze może być
gorzej. Obok mnie w kafejce jakiś pan strasznie przeklina,
przeglądając tajemnicze giełdowe tabelki i wykresy. Na większości z nich był napis:"GOLD". Dobrze, że nie zainwestowaliśmy w złoto.
jonasz i romek z misiami z podrozy