Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Szczecin i jego okolice jest zasypany dzikimi wysypiskami.   

Radny    Henryk Jerzyk    Trzeba ich trochę odsypać.    25 09 06    Sesja RM

Brzmienia 2012

Skończyłem właśnie (22.50) słuchanie nagrań nadesłanych na festiwal, który jest kontynuacją GRAMY czyli Festiwal Młodych Talentów 2012. Może nie jest to praca specjalnie uciążliwa, ale trzeba robić przerwy.  Zwłaszcza że kilkanaście "mocnych" kapel chciało mnie wyraźnie przestraszyć. 

Pojawiły się zupełnie nowe zespoły. Ale radzi jesteśmy dawnym znajomym. Dawni znajomi raczej w repertuarze znanym. Blisko 290 kapel jest w  tym roku zainteresowanych współpracą z Festiwalem. Dwa zespoły zrezygnowały ze względu na przesunięcie finału. Przesłuchałem w  tym roku wszystko od deski do deski. Oczywiście z nieodstępującą mnie od lat ciekawością.

Są trzy etapy nerwowości podczas castingu.

Pierwszy etap nerwowości w skrócie PEN, to – po okresie poszukiwań w  necie – wysyłane są zaproszenia i nie wiadomo kto, na jakim poziomie, ile kapel; pewność siebie na poziomie krytycznym.

Drugi etap nerwowości, w skrócie DEN, to ciąg dalszy PEN, ale jeszcze gorszy, bo w worku po tygodniu zaledwie kilkadziesiąt zgłoszeń. Z  duszą na ramieniu zaczynasz słuchać. I utrzymuje się do pierwszej „perełki”, która nadaje się do finału.

Trzeci, najgorszy etap słuchania, czyli - TEN, pojawia się już po zakończeniu castingu. W ostatniej 50-tce, nadesłanej, a jakże, w  ostatnim dniu, pojawiają się bardzo dobre kapele. Wiesz, że z tych do których się już przyzwyczaiłeś, że są takie dobre, i ludzie dobrze kombinują, może nie ze wszystkich, będziesz musiał zrezygnować. Poprzeczka pod koniec castingu przeważnie idzie w  górę.

Irytacje.

Dzika chęć dydaktyczna w tekstach, co już trąci dawną propagandą. Dużo, jak co roku , niepotrzebnego hałasowania, co nie ma nic wspólnego z tym czy metal czy pop. Polska specjalność czyli przeciąganie nut, kozie vibrato i inne takie ozdobniki wokalistów i  wokalistów. Niechlujstwo wykonawcze – dzieś – zamiast gdzieś,

Ale nie nudziłem się, bo chciałem się dowiedzieć co do mnie mówicie. Dużo grup poszukujących, eksperymentujących z brzmieniami. Te raczej nadawały by się do teatru. Tam można się skupić i poddać różnorodnym klimatom. To nie żarty i złośliwości. Z tych muzycznych, bogatych opowieści można zbudować niezwykła operę rockową. Może kiedyś na festiwalu znajdzie się miejsce dla takiej wspólnej produkcji.

Zdecydowanie w wysłuchanych przeze mnie utworach jest dużo więcej emocji, zauważalnych emocji, które udało się utrwalić w studio lub na scenie, i przekazać udanie słuchaczowi. To takie „komunikaty” prosto z serca. Ciekawe, jak wypadną te kapele na żywo.

Jest trochę polityki w piosenkach, ale jak zwykle poezji jak na lekarstwo. Melodii też nie ma. Zapożyczenia i klimaty sięgają lat sześćdziesiątych. Ale żeby tak coś nowego, świeżego, to nie; na tym odcinku występują wyraźne braki. Kilka udanych bluesów, ale Nalepa jeszcze w nikogo się nie wcielił. Temat coverów – pominiemy. Nie lepiej jak w Opolu. Ale i nie gorzej.

Podsumowując – czas słuchania nie był czasem straconym. To pouczające zajęcie.


Wojciech Hawryszuk

Szczecin, przy Kaszubskiej 12, 2 czerwca 2012