Pochwała bankietu
Frytki z kalmarów i wina, sardynki pieczone w cieście
Pomoże ostre flamenco, żeby to wszystko zmieścić
Krewetki z orzeszkami, w sosie mocno czosnkowym
żółte od kurkumy, z dodatkiem naci koprowej
Niektórzy oprócz naci, dodają grapefruita plaster
Gitarzysta na gryfie, zapina kapodaster
Niniejszy
tekst jest własnością i autorstwa Wojciecha Henryka Hawryszuka.
Rozpowszechnianie i publikowanie w całości lub we fragmentach,
wyłącznie za zgodą autora.
Fabian i Honorata
czyli Zielona Noc
Pochwała bankietu
Noc zielona, noce verda, złoto-czerwona hiszpańska
Przygotowana na pokładzie, uczta wielkopańska
Gril pełen krewetek, łososia, krabów, ośmiornic i raków
Sosy ciepłe i zimne każdemu, dodadzą, przeszło trzydziestu smaków
Ostrygi na początek - mistrz ceremonii zaprasza
Niewielu zjadać żywe, gości do stołu się zgłasza
Jednym z pierwszych przy muszlach, był zniechęcony Igor
I po nich zadowolony odzyskał dawny wigor
Gdy pewien niedowiarek, zaczął spożywać mątwę
Dyskretnie spytany czy żyje, odparł, w to jakby nie wątpię
W lekkim dymie z oliwek, ostrygi wędzone kuszą
Wspaniałe są też ślimaki, gdy się z borowikami uduszą
Frytki z kalmarów i wina, sardynki pieczone w cieście
Pomoże ostre flamenco, żeby to wszystko zmieścić
Krewetki z orzeszkami, w sosie mocno czosnkowym
żółte od kardamonu, z dodatkiem naci koprowej
Niektórzy oprócz naci, dodają grapefruita plaster
Gitarzysta na gryfie, zapina kapodaster
Na drewnianym pokładzie, stuka hiszpański trzewik
Nie da się jeść i podziwiać, tych wspaniałych tancerzy
Kolorowe spódnice, żaboty i talie partnerów
Wszyscy stoją i patrzą, nikt nie woła kelnerów
Oklaski, ludzie dziękują, za tak soczyste danie
Za gibkim tancerzem patrzą, zaróżowione panie
Kusi zarzuela, wybieram sałatkę z muli
Którą wielkich bez protestów, beszamel miękko przytulił
Natychmiast wieść się rozchodzi, o smacznym beszamelu
Ni z tego ni z owego, przy mulach, zjawiło się chętnych wielu
Straszy otwartym pyskiem, cały ogromny tuńczyk
Tym pyskiem i tym otwarciem, zdziwił się łysy Duńczyk
Walczy z tuńczykiem Hiszpanka, z nożem i miną morderczą
Potwór dość szybko znika, filety na ogniu skwierczą
świeży pieprz, sól morska, i sałat masa zielona
W wielkiej muszli przydaczni, sosem czerwonym skropiona
świeże ośmiorniczki, smażone w chińskim woku
Wodorosty i pikle, dodaję z limonek soku
żołądek nie odmawia i oko patrzy się chciwie
Posiekane szalotki w zielonej, świeżej oliwie
Do tego pyszni się śledź, atlantycki, jak książę
Spróbować tego wszystkiego z łakomym okiem z krążę
W kokilkach przygotowano z dorszem ostrą paellę
Ta porcja dla mnie zbyt duża, na cztery ją podzielę
Namówić trzech chętnych trzeba, nie będzie raczej problemu
Jeden biedak zwariował, bo zamiast jeść czytał menu
Gdy wreszcie z langustami, wielkie akwarium przynieśli
że radny czegoś TAKIEGO, nie widział na żadnej sesji
Oto kolejna odsłona jakże niezwykłej kolacji
Wielki jak muleta, talerz w kolorze pistacji
W białym hiszpańskim leży, marynowany homar
Skorupiaka wokół obsiadła, grupa nieznajoma
Pełne cosecha bukłaki, z brunatnej koźlej skóry
Znawca pije jak Hiszpan, głowa zadarta do góry
Jak na trzcinach gniazda remiza bukłaki się kołyszą
Wielkiej jak gitara jamón serrano, wisząc towarzyszą
Gorszą się koneserzy - szynka i ryby - to skucha
Hiszpan nie zna języka to konesera nie słucha
Kuszą szparagi, sola, i cienkie wędzone plastry
Jakże nie spróbować, (już po raz jedenasty)
Oto smagły Hiszpan, z zabójczą koleżanką
Do stołu zapraszają, a tu Muga Blanco
Migdały i orzechy, może z siedem gatunków
I na koniec tequila, a nie odmówisz trunku