Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Z emejlowej skrzyni

Najlepszy zawodnik we wczorajszym meczu nazywał się SZMAL .....katarski SZMAL

yogini1 - www.sport.pl 31 stycznia 2015

To przeważnie filmy amerykańskie. Co to znaczy z niczego? Bez specjalnie rozbudowanej fabuły i intrygi. Ze świetnym aktorstwem i scenografią.

Do takich zaliczyłbym "Wożąc Panią Daisy" z Morganem Freemanem. To filmy to sfabularyzowane dokumenty. Mordobicie raczej nie wchodzi w rachubę. Chociaż "Wasabi" to nie całkiem klasyczny "film z niczego", to dobry przykład takiej produkcji. Jest "Zielona Mila" z prostym pomysłem na zdolności nadprzyrodzone. I spokojne kiwane głową nad amerykańską niemocą, która dotyka przyzwoitego człowieka, w obecności cnotliwych pastorów."Bodyguard" to też nic innego, "Strażnik pierwszej damy", "Czułe słówka".

Tu nikt nie ratuje świata, nie zabija potworów i nie zwycięża państwowa czy narodowa przyzwoitość.

Trzeba nieco więcej niż tylko efektów F/X. W takich filmach z niczego reżysera nie ma, widać raczej pracę speców od castingu, specjalistów od filmowej chemi, która na planie takich filmów jest absolutnie konieczna.

W polskich filmach, poza fatalnym dźwiękiem i przeważnie montażem, za dużo niespokojnych emocji,a może zbyt mocno je odczuwam, nie są zamorskie a zza miedzy.

Ostatni obejrzany w całości "Dom zły", to swoiste studium polskiego zła, przy wszelkich zastrzeżeniach, które miałem i które zgłosiłem kilka miesięcy temu. Banalny film o zabijaniu i niszczeniu. Ale prawdziwy, nieco może schematyczny.

Włosi mają swoje "Noce Cabirii" i inne filmy proste w wyrazie; rosyjski "Dworzec dla dwojga", "Spaleni słońcem", postwietnamski "Goście" Eli Kazana,

To są filmy, które można obejrzeć kilka razy, bez utracenia emocji, które zwykle towarzyszą filmowi.

Ale "Gości" jeszcze raz z pewnością oglądać nie chcę. Szukałem w pamięci polskiego filmu i chyba znalazłem to telewizyjna "Mgiełka" z Januszem Gajosem.

Dodając, uzupełniając definicję "filmów z niczego" dodać należy wywoływaną przez nie - refleksję. żadne tam "gęste" wiwisekcje, analizy... raczej chwila zastanowienia i chwila na zastanowienie.

Akira Kurosawa "Dodeska Den" film z kolorów i nieszczęścia. Jedna kamera i dwóch bohaterów.

Wojciech Hawryszuk