Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Nie twierdzę, że są to moje opinie, to są moje reakcje.

Leszek Kołakowski (w rozmowie z Agnieszka Holland, wrzesień 2007 w Oxfordzie/emisja 24 grudnia 2007 roku

Nieoczekiwanie 31 sierpnia 2007
 
Festiwal ZAKR-u to ciekawa propozycja dla Międzyzdrojów. jeżeli sa młodzi, śpiewający ludzie, to mnie to interesuje. Chodzi oczywiście o Festiwal Młodych Talentów Gramy 2008. 

 

Patron patrzy ze spokojem. żeby nie przedłużać, to powiem tylko tyle o tym festiwalu. żadnej z tych piosenek nie "zagrają" w radio, i pokażą w telewizji. Może jedną, z tekstem Sławka Wierzcholskiego i muzyka Andrzeja Kuryły. Nazwiska młode, zdolne i zasłużone.

Ludzie ze Szwecji, Niemiec, Berlina, Ukrainy, Polski, Litwy uczyli sie specjalnie na ten właśnie festiwal napisanych piosenek.. Klimat w większości - lata 50-te. I nazwiska kompozytorów i tekściarzy z tamtych lat. Klimat do Międzyzdrojów pasuje. To sobie nieco pooglądamy. Padało, dodam.

Krótko trwał ten koncert, i trzeba było wracać.

Trochę pochodziłem po mieście, ale nie trafiłem nad morze. Niestety. Ale coraz ładniej w tym mieście.

Kiedy szaszłyk przestanie być główną atrakcją promenady - będzie dobrze. Do tej pory wygląda, że ta nadziana świania, to clou programu.

Miałem taki podstępny zamiar sfotografować te smakowitości, ale nie będę robił reklamy. Kawałek Międzyzdrojów.

Droga na dworzec. Pod dębem nabyłem ekologiczny serek Almette. To szlak Wojtka Seńkowa i mój  I psów Juniora oraz poczciwego wiczura - ojca, którego imienia ku mojej rozpaczy (co powie jego wielki Przyjaciel) - zapomniałem. Czarna Perła też tędy chadzała. Ulica Piastowska

Tak sobie dreptaliśmy jesienią, zimą, latem. Tak właściwie, to dla sympatycznej "świdnicy" te klatki. Oryginalna, biała róża karbowana.

Wreszcie zasłużony dla wypoczynku mas pracujących i inteligencji dworzec w Międzyzdrojach.

Metafizyka, lekki smutek, ludzie wyjeżdżają.

 
A ten dworzec ma w sobie coś tajemniczego, dopuszczającego wszelkie rozwinięcia scenariusza.

Widać ślady pędzla, troche porządku, ale bez agitacji. Udziela się. nastrój jakiegoś nadmorskiego kryminału lub romansu. On i ona uciekają przed natarczywą świetlówką, lampą lekko skrzypiącą, poruszana jesiennym wiatrem. W mroku czai się Coś...
 

Wracam porządnym pociągiem. Spodziewałem się  tradycyjnego, podmiejskiego blaszaka, wonniejącego,  z sinym światłem jarzeniówek.

życzę długiego żywota.

I gdzieś na wysokości Wolina, zaczynam pochrapywać smakowicie. Nieoczekiwany, sympatyczny, pouczający wyjazd. Bardzo pouczający. A Międzyzdrojom należy jakaś sympatyczna sesja zdjęciowa.