Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

Można dostać układanki z tematem przewodnim Sejmu.

Pani z Sejmu O drobnych "sejmowych" gadżetach. Takie dla dzieci też są jak się okazuje. Ale są takie nie dla dzieci. Relacja z dnia otwartego Sejmu 3 maja 2010 r.

Jak to w biurze. Po wyprawie przedsięwziętej celem upolowania śniadania, pani J. pochwaliła się zdobyczą.

Zdobycz składała się z pęczka konwalii oraz kapusty zmienionej smacznie przez bakterie mlekowe.
- Panie Wojtku - spytała pani J. - te konwalie jakoś dziwnie pachną. Jakby mydłem. Albo proszkiem.
- A może i także zarówno - żelem do toalety, torebkami zapachowymi do szafy, dezodorantem łazienkowym, zapachowym drzewkiem dyndającym - skojarzenia następowały błyskawicznie - chusteczkami do nosa, papierem toaletowym, perfumami, pastą do zębów, płynem do sztucznych szczęk, maseczki, maście do likwidacji, wygładzania i budowania. 
- Właśnie, właśnie panie Wojtku - potwierdziła J. - jakoś tak.

Pani J. była wyraźnie zmartwiona. Nie ma przecież jak zapach konwalii w majowy poranek towarzyszący kobiecie. Ożywia teren biurowy, wprowadza wiosnę między segregatory, odrywa od komputera, może nawet budzi wspomnienia.
Nie mówiąc o zapachu agrestu i fiołków.

Zapach konwalii, jak się okazało, o zgrozo, nie kojarzył się zmartwionej wyraźnie pani J. "z majowymi dzwoneczkami", a z wszystkim innym. Może zarówno z szamponem dla psów, rolerem, sprayem do mebli, wkładkami do butów, i cholera jasna - ze ściereczkami do mebli i 30-to dniowym perspirantem.
 
Po raz kolejny okazało się, że jesteśmy okradani z prawdziwych, naturalnych znaczeń, tradycji, babcinych. Ba, sami się okradamy, zapominając jak to jest w rzeczywistości. Konwalie, delikatny zapach po deszczu, był w moim domu
i jest nadal, pozostał wazonik z ciemnego, burgundowego szkła, specjalny do konwalii, które rosły pod oknem, teraz lekko obtłuczony ale przyjechał z powstania - to się go nie wyrzuca, pozostałość po mieszkaniu na Tamce.
Sięgając do słownika politycznego ostatnich lat, można ukuć twierdzenie,
że jest to hańba cywilizacyjna i gwałt na naturze rzeczy.

Znaczenia, tu : zapachy, wracają do nas za pośrednictwem publicznych toalet, poczekalni, aromamarketingu, prac gospodarczych, dezynfekcji i innych działań sanitarnych.
I odwrotnie, miejsca zapachowo neutralne do tej pory, nabierają negatywnych znaczeń; sale kinowe pełne kiedyś opowieści i emocji, łez i śmiechu, tajemnicy i wyobraźni, kiedyś zniekształcanych zaledwie trzeszczeniem krzeseł, teraz - śmierdzą wściekle prażoną kukurydzą, katują nas reklamy, autopromocje, dźwięk nachalny jak ten popcorn. Ale wszyscy idą. Kupują. Muszą kupować.

Ale co tą "babciną" kapustą na śniadanie? Poczęstowała mnie pani J., owszem, była smaczna. Kapusta. Ale znowu; producenci  napisali na woreczku, że bez konserwantów. Masło maślane. Kiszona kapusta jest zakonserwowana sama z siebie. Kiszenie to sposób konserwacji.

Reklamy zjadają własny ogon. To kolejna cywilizacyjna metoda spławiania "czarownic".  Wystarczy wmówić, że jeżeli "czarownica" wypłynie, wrzucona do zimnej wody w zimie, jest świadectwem, że pomagają jej diabli lub inne siły nieczyste. Wszystko jest towarem. Ciemny lud wszystko kupi. Kiedyś diabła, dziś konwalie w toalecie, i cała tę bazarową nachalność cywilizacji.
Kapitalizm powiedział proletariuszom - chcecie więcej - będziecie mieli. Ale musimy na tym zarobić. I dał nam proletariuszom - erzac, sztuczny miód, i poczucie postępu. Ale uznanie sztuczności za postęp, imitacji za sztukę, towarzyszy również warstwom bogatszym.
Zawsze to było, przypomnijmy o "Słowiku" JCH Andersena. Co z tego, że ostatecznie to prawdziwy ptak okazał się lekiem na chorobę cesarza, skoro dwór pozostał, wraz z jego niezwykłą, niekiełznaną zdolnością do tworzenia nowych dekalogów. I zapamiętaną, ukrytą niechęcią do niepozornego śpiewaka.

Wojciech Hawryszuk

Przy Kaszubskiej, 17 - 19 maja 2013 r