Wojciech Hawryszuk - 1953-2020

Myśli przyłapane - cytaty, komentarze, zapiski...

 

A wśród moich współczesnych jest wielu, którym chciałbym się pokłonić, i to łagodzi moje sądy o Polsce Ludowej, bo wtedy dobrzy tłumacze wykonali imponującą robotę. Dzięki nim uczono się polskiego w Leningradzie i Moskwie, żeby czytać literaturę zachodnią w polskich przekładach.

 

Abecadło” Czesław Miłosz 1996 rok

 

Poprosił mnie o wypowiedź i ocenę szczecińskiego rynku muzycznego. Mogłem służyć jedynie pewną subiektywną obserwacją.

Subiektywnie o szczecińskiej scenie

To są wyłącznie moje obserwacje. Zacznę od tego, że w tym zestawieniu brakuje mi takiej formacji, jak In Da City. To zespół, który dość niedawno zaczął swoją działalność, może zagrał mało koncertów, ale podczas „Gramy” zrobili na mnie duże wrażenie - w tym Karolina śmietana - wokalistka.. Olek Różanek, zarówno jako twórca, jak i organizator, jest bardzo interesujący, lubię go słuchać. Można do Niego wracać po koncercie Ale nie może się zdecydować jak ma brzmieć, w szerokim tego słowa znaczeniu. Mam do Niego wielki szacunek i uważam za jednego z najciekawszych muzyków w Polsce.

Innym zespołem, którego zabrakło na liście jest No Hay Banda. Ale stało się tak na ich własna prośbę. Wygląda, że nie mogą się zdecydować, czy mają w ogóle pracować, ale swoje brzmienie już mają. Chociaż siedzą pod spódnicą The Doors, lecz podobnie jak Olek Różanek, myślą o swoim brzmieniu i muzyce jako sztuce. Myślą również - Grzegorz Grotnik i Olek Różanek o tekście. Kimś, kogo muszę wymieć, a również nie zmieścił się na liście, jest Robert Narwojsz, jeden z najzdolniejszych ludzi w Szczecinie, który ma szanse dużo osiągnąć pod warunkiem, że zapomni o tym, jak do tej pory śpiewał. Wbrew wielu ekspertom i obserwatorom, dzielących rynek na młodych i starych, jest pod wrażeniem Jego talentu i dlatego też jestem wobec Niego bezwzględny w ocenach.

Time To Express wysłuchany po raz pierwszy był zaskoczeniem. To miało miejsce jeszcze przed Festiwalem Gramy 2007, w "Słowianinie". Lecz później niestety żadna z ich propozycji nie nie chwyciła za serce. Znaleźli swój "patent" na granie i wiadomo było co się zdarzy w trzeciej minucie nagrania. To jeszcze nie styl, a powtarzanie schematu. Oni nie szukają nowych rozwiązań. Nie zastanawiam się, czy są drugim lub trzecim Myslovitz. Mają swoje fascynacje i to jest ich prawo.

Dead On Time to chyba najlepiej poukładana z młodych szczecińskich kapel, które zadebiutowały w 2010 roku. Sam fakt, że Piotr Stelmach zaproponował im granie na żywo na antenie Trójki już wiele mówi. I mniej "ważne", że im zaproponował ale że Oni dali radę i dobrze wystąpili na żywo. Jest w tym graniu energia. Zastanawia mnie, czy Tomek Martyniak – ich lider – jest tylko gitarzystą, czy muzykiem, który potrafi także słuchać innych. życzę Im i Jemu, i jednego i drugiego.

Nie zamieściłbym na tej liście Mandylionu i łukasza Górewicza. Mandylion jest tak samo nieokreślony, może nawet nienowoczesny w rock'n'rollu, jak Górewicz w tzw. muzyce poważnej. To wszystko już było. Nie wiem dla kogo oni tworzą i kto kupi ich płyty. Nie zrozumiałem zupełnie łukasza Górewicza ostatniego koncertu z Fractal Tree i Baltic Neopolis Orchestra w Studio S1 Polskiego Radia. Może poza jednym utworem. Nic mi swoją muzyką nie opowiedział i FT też nie. Cenne jest jednak to, że do takiego koncertu doszło. że – wreszcie - podjęto próbę współpracy. żałuję, że nie słyszałem Symphony of Freedom, nie było mnie w Szczecinie. Dobrze się o tym wydarzeniu muzycznym mówi.

Pozostał Listopad. Uczucia mam mieszane, ale raczej na tak. Ale płyty jak na razie nie kupuje. Poza listą pozostali niezauważani Kolaboranci; 13 grudnia dali koncert w "Hormononie", już po raz czwarty miała miejsce ta "grudniowa pamiątka". Po wysłuchaniu - jestem za. A mówiąc szczerze nie chciałem iść na ten koncert, bojąc czy aby nie "zaciągnie" naftaliną i zapachem starych koronek. Ale bez obaw. Polecam. Czemu nikt nie wspomina zespołu "Turyzm" panie Szymonie, który ma się zupełnie nieźle?

Muzykom potrzebne są przede wszystkim odwaga i granie "swojej piłki", nawet jeżeli eksperyment będzie od czasu do czasu nieudany. Muszą jednak więcej słuchać, więcej grać (w tym covery), a mniej nagrywać. Wydanie płyty w naszych czasach to nie jest żaden wielki problem. Nawet finansowy. Rynek jest bardzo zasobny w przeróżne dźwięki i teksty pisane na kolanie, a ubogi w muzykę. Muzykom w Szczecinie potrzebna jest również krytyka i konkurencja. Pomijając to „marudzenie” jest coraz ciekawiej, tak wynika z materiałów już nadsyłanych na przyszłoroczny piąty Festiwal GRAMY 2011. Ciepło pozdrawiam.

Szczecin, 13-14 grudnia 2010